Przejdź do głównej zawartości

Owoce zakazane i limitowane sprzedają się najlepiej…


Dawno, dawno temu pisałam o najstarszym sloganie reklamowym. Pamięta ktoś?

Dla kuszenia Adama przez Ewę właściwym kontekstem był patriarchalny zakaz. Jak widać, niedostępność czy ograniczenie od zawsze pobudzały wyobraźnię i …apetyt. I poczucie wyjątkowości niedostępnego przedmiotu. I tęsknotę za konsumpcją.

Zakaz i niedobór przydają wartości

Zakaz i niedobór sprawiają, że coś staje się wartościowe. Staje się o wiele wartościowsze niż to, co jest ciągle pod ręką. W sposób naukowy udowodnił to przed laty psycholog społeczny – Jack Brehm. Zostawił nam nawet definicję reaktancji. Mówi ona, że jeśli czegoś się zakazuje, to niemal natychmiast budzi to opór, a nawet bunt*. Ludzie po prostu lubią mieć wolny wybór.

Klasycznym przykładem, który przywołują marketingowcy, gdy mówią o wzbudzaniu pożądania przez zakaz– jest przypadek New Coke. Ten nowy produkt, wprowadzony na rynek w kwietniu 1985 roku w  miejsce zwykłej Coca Coli (w USA nazywanej po prostu Coke), wywołał falę żądań starej Coca Coli.  Wbrew wcześniejszym badaniom rynku i spektakularnej kampanii reklamowej. Falę tak wielką, że w 2002 roku zmiotła z rynku New Coke.

Mechanizm dodawania wartości przez niedobór zna każdy, kto zetknął się z sytuacją niedoboru. Kto na przykład żył w PRL-u, pamięta niezwykłość smaku pomarańczy lub bananów (nawet jeśli były zupełnie zielone). Z nostalgią wspomina zapach, konsystencję i bajeczną kolorość opakowań „zachodnich kosmetyków”.

Znany jest także rynkowy efekt obniżenia wartości przez otwarcie „dostępności dla wszystkich”. W literaturze amerykańskiej nazywany jest on niekiedy „efektem Coorsa”. Od nazwy „Coors” – kultowego piwa do czasu jego udostępnienia w całej Ameryce.

Można też wskazać na efekt nabierania rynkowej wartości przez ograniczenie dostępności: efekt kawioru (pierwotnie jedzenia średniowiecznych rosyjskich rybaków), efekt ostrygi (pożywienie londyńskich i nowojorskich robotników w XIX wieku), efekt homara ( w XIX wieku zaledwie „karalucha morskiego”)…

Efekt owoców zakazanych lub limitowanych w copywritingu

Jak wykorzystać przyciągającą moc owoców zakazanych lub limitowanych w copywritingu? Niektórzy robią to wprost i nazywają swoje produkty i usługi po prostu zakazanym owocem. Inni – tak jak ostatnio „Gazeta Wyborcza” i „Polityka” – wpisują swoje produkty w pakiet „zakazanych”, „na indeksie”.

O wiele częściej w copywritingu stosuje się jednak komunikowanie ograniczonej dostępności (Tylko dla…, Nie dla.., limitowane edycje, krótkie serie) czy  wyczerpania (ostatnie, to już naprawdę ostatnie, to już finisaż).

Zakazane lub limitowane owoce sprzedaja sie lepiej
Dostępność jest miarą jakości


*Potwierdzeniem tej teorii są też wyniki badań, które przeprowadził (1976) James Pennebaker .  Na przykład podczas badania skuteczności różnych przekazów zniechęcających badanych do rysowania po ścianach w publicznych toaletach, odkrył że dużo skuteczniejsze jest wyrażenie „prosimy” niż „zabrania się".

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Copywriter, kto to?

O copywriterze mówi się żartobliwie copyrider, copyfighter, copyRAJTER. Nierzadko copywriterzy sami tak mówią o sobie. Nazywają się także mistrzami od słownych aperitifów, żonglerek, gięć i załamań. Tymczasem copywriter jest specjalistą od… tekstów, które mają sprzedawać. Choć dzisiaj już nie tylko, bo sprzedaż to tylko jedna z NOA – najbardziej oczekiwanej akcji. Celem copywritera mogą więc być takie NOA, jak: odwiedzenie innej podstrony lub strony, zapisanie się na newsletter, wypełnienie formularza, kontakt z przedstawicielem firmy. Copywriter jest więc specjalistą od tekstów, którą mają prowadzić do NOA i nie tylko (o czym poniżej). Tworzy anonimowo i   zwykle w organicznym związku z przekazem wizualnym. Jak mówił przed laty Leo Spitzer, copywriter uprawia swoisty Gebrauchkunst – sztukę stosowaną, użytkową, która należy do ustalonego porządku codzienności. Zakres prac copywritera Dziś w zakres prac copywritera wchodzą też: tworzenie nazw dla organizacji i produktów

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła