Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Jak najszybciej zbudować własną publiczność?

Jak najszybciej zbudować własną publiczność? Konsumencką publiczność... No cóż, wciąż przez social media (86%), własną stronę WWW (66%), e-mailing (65%) i…. płatne publikowanie artykułów eksperckich na popularnych e-stronach. Tak przynajmniej wykazują niektóre (najświeższe!) badania nad content marketingiem (CM)*. Zdradzają one też kilka istotnych faktów, jak: przekonanie polskiego biznesu o systematycznym wzroście udziału  content marketingu w marketingu (Oj, to refren śpiewany gdzieś od 2013!) nieufność polskiego biznesu wobec działań content marketingowych prowadzonych z zewnątrz (Wciąż biada/bieda agencjom CM?) wiara, że najwyższą marketingową skuteczności posiadają poradniki i artykuły eksperckie (No cóż, im więcej słów i fraz kluczowych oraz użyteczności, tym lepiej było, jest i będzie! Nihil novi!) niezbyt wysoka ocena marketingowej skuteczności klipów wideo, tylko mniej niż połowa ankietowanych uznała, że należą one do najskuteczniejszych formatów content marketingu...

Autentyczność treści

Autentyzm i naturalność są w blogowaniu modne. W content marketingu także. Nic dziwnego blogowanie, zwłaszcza to powiązane z działalnością biznesową, jest jednym ze sposobów na content marketing. Jest jednym ze sposobów na budowanie marki, jej dobrych zasięgów i relacji. Pośrednio więc – na sprzedawanie. Może dla niektórych zbyt powolnym sposobem, ale jednak z szansą na … wielką kumulację. Autentyczność pomieszana z prywatnością Autentyzm to jedno ze słów-gąbek, chłonie niemal bezlik skojarzeń. Jak inne słowa-gąbki: szczerość, prawda… Po lekturze niektórych blogów i wypowiedzi blogerek i innych osób „występujących” wychodzi mi na to, że dla części osób bycie autentycznym to to samo, co bycie bez makijażu, ekstra kostiumu i ekstra scenerii. Że autentyczność jest równa z wyjściem ze strefy oficjalności, uchyleniem kulis, zaproszeniem do zascenia. To uchylanie kulis mnie jednak bardziej kojarzy się z prywatnością. Sztuka bycia sobą Dla mnie autentyzm to zerwanie ze sztucznością, ...

Sztuka mięsa

Żyjemy w czasach weganizmu i wegetarianizmu, ale sztuka mięsa jest wciąż jedną z najczęściej pożądanych sztuk. Zwłaszcza w sztuce pisania w ogóle, a marketingowego w szczególności. Zwrot „Where`s the beef ?”, czyli „ Gdzie jest mięso?” odnoszony do mówienia czy pisania – oznacza mówienie: konkretne,  bez owijania w bawełnę. Żadne tam wodolejstwo, bicie piany, tere-fere, watowanie, ble-ble, pitu-pitu… Sama fraza „Where’s the beef ?” została po raz pierwszy użyta w 1984 roku w reklamie telewizyjnej sieci restauracji „Wendy’s” i od tamtego czasu na stałe weszła do codziennego języka Amerykanów w znaczeniu podanym wyżej. Autorem sloganu był  sam Cliff Freeman. No to sztuka mięsa? Co Wy na to? Sztuka mięsa, czyli zakaz wodolejstwa. Teraz czas na Ciebie. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom. ***Polub...

Testimonial

Słowo „testimonial” wywodzi się zwykle od angielskiego „testimony”. To z kolei znaczy – zeznanie świadka, świadectwo, referencje. Samo słowo pochodzi podobno od dawnego angielskiego zwyczaju, który polegał na tym, że mężczyzna składając przysięgę, kładł rękę na swoich jądrach (ang. testicles). Co prawda, nasz poczciwy Władysław Kopaliński w  Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych łączy testimonial raczej z językiem łacińskim, w którym „testis” to i świadek, i jądro (świadek męskości). Mniejsza jednak o źródła. Punkt dojścia jest taki sam. A testimonial to technika reklamowa, która wykorzystuje „świadectwa”, „zeznania”, „referencje”, „opinie”, „rekomendacje”: użytkowników, ekspertów, celebrytów…  Dobrze widoczne, rzecz jasna.  Słowa blisko i odlegle połączone:  endorsement, ekspresja konsumencka, kanały ekspresji konsumenckiej Teraz czas na Ciebie. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wska...

3 prawdy o copywritingu, o których się głośno nie mówi

O nich się głośno nie mówi. Chodzi, rzecz jasna, o ciemne strony copywritingu. Na przykład o dezorientację, o propagowanie złego stylu życia, o tworzenie komunikatów, które wyrwane z macierzystego kontekstu bywają interpretowane na opak, wbrew intencjom autorów. Przykłady? proszę bardzo: czarny copywriting, czyli świadome wprowadzanie odbiorców w błąd copywriting, który – często reagując na rynek – propaguje zły styl życia, jak na przykład ten wprzęgnięty w marketing otyłości. To ten copywriting, który opiera swoje komunikaty na wszelkich słownych (i liczbowych!) skojarzeniach z jedzeniem w duuużych porcjach: największe, mega wielkie, podwójne, potrójne, poczwórne, 50 cm w cenie 40cm ( to pizzy rzecz jasna!), XXX-L, MAXX, MAXX SPECJALE. A to wszystko wbrew temu, co mówią dietetycy: Think Thin, Be Thin - Myśl szczupło, będziesz szczupły! copywriting, który tworzy komunikaty podatne do czytania na opak, wbrew intencjom autorów. Jak na przykład to fejkowe ogłoszenie opublikowane na...

Pizza, czyli kwestia smaku

Pizza, choć dla niektórych to absolutnie niewiarygodne, niejeden ma smak, kształt i …tysiące nazw. Może być klasyczna – neapolitańska albo rzymska albo dopiero co odkryta. Jak taka „Barbabietola” na przykład – po polsku pizza burczana. A tak na marginesie – to wyśmienity przykład magii słów obcych. „Barbabietola" to jednak zupełnie coś innego niż …burak. Stary, dobry, ale jednak burak. Pizza, czyli pole do kreacji A wracając do pizzy, to może być skromna i „na bogato”. Pełnomięsna i wegetariańska. Okrągła, ale i prostokątna, i pierogowata. Włoska, amerykańska, turecka, grecka i … polska. Niektórzy Włosi wprost mówią o „polskiej koncepcji pizzy”, nie bez uszczypliwości rzecz jasna. W tym, że istnieje „polska koncepcja pizzy” nie ma jednak nic dziwnego. Pizza jak pieróg – wędrując przez świat nadziewa się tym, co znajduje po drodze. Przykłady? Proszę bardzo: „Pizza hawajska” ( z ananasem, a tak naprawdę kanadyjska), „Banana” (z bananami i curry albo zczekoladą lub nutellą),...

4 główne powody niepewności wśród kobiet

Przeczytałam dziś pewien tekst – o kobiecym braku wiary w siebie. O braku, który przeszkadza we wszystkim. A jak we wszystkim to także w … robieniu biznesu. Nawet tego biznesu, który opiera się na zdolnościach „wysławiania”. A tu podobno kobiety – z powodu swej płci – biją statystycznych mężczyzn na głowę… Zwyciężają ich, jeśli idzie o wrodzone zdolności, ale to przecież o mężczyznach w roli pisarzy, poetów, dziennikarzy, tekściarzy, copywriterów – głośniej. Statystycznie bywają bardziej znani, lepiej wynagradzani i…zapamiętywani. I zdecydowanie częściej brylują w mediach. I przeczytałam, że brak sukcesów kobiet w byciu na biznesowej „fali” bierze się z ich braku pewności siebie. A ten brak pewności – z wychowania i stereotypów… Winni starzy i natura Trudno nie zgodzić się z tym przekonaniem, że za brak wiary kobiet we własne możliwości biznesowe (i inne!)  odpowiadają tacy czy inni „starzy”. Bo stereotypy sprzyjają męskiemu rozwijaniu skrzydeł poza domem – zaangażowaniu w ...

Copywriting i rewitalizacja

Co łączy copywriting i rewitalizację? Otóż doświadczeni copywriterzy to mistrzowie odnawiania, odświeżania, przetwarzania – nadawania starym słowom i frazom nowego życia. Hasła reklamowe z drugiej ręki mają niezłe branie Myśl o sloganach, które powstały przez odświeżenie albo przetworzenie,  chodziła mi o po głowie od dawna, ale potrzebę podzielenia się nią z Wami poczułam w związku z historią kultowego „No to Frugo!”. Skądinąd jest to slogan, który super wciela zasadę KISS .  Nic więc dziwnego, że jest co rusz odświeżany i przetwarzany. Prawdopodobnie to także zasługa łącznika „No to…”. „Slogan powinien być krótki, angażować i łączyć" – jakoś tak pisał przed laty Jerzy Bralczyk w swym Języku na sprzedaż (1996). I podkreślał, że idealnym przykładem jest tu właśnie łącznik „No to…”. Ten stary i zasłużony łącznik krótko i „zobowiązująco” jednoczył, jednoczy i będzie jednoczył amatorów miejskich i wiejskich ustawek (pamięta ktoś apaszowskie „No to ciach, babkę w piach”) ...