Pizza, choć dla niektórych to absolutnie niewiarygodne, niejeden ma smak, kształt i …tysiące nazw.
Może być klasyczna – neapolitańska albo rzymska albo dopiero co odkryta. Jak taka „Barbabietola” na przykład – po polsku pizza burczana. A tak na marginesie – to wyśmienity przykład magii słów obcych. „Barbabietola" to jednak zupełnie coś innego niż …burak. Stary, dobry, ale jednak burak.
Pizza, czyli pole do kreacji
A wracając do pizzy, to może być skromna i „na bogato”. Pełnomięsna i wegetariańska. Okrągła, ale i prostokątna, i pierogowata. Włoska, amerykańska, turecka, grecka i … polska. Niektórzy Włosi wprost mówią o „polskiej koncepcji pizzy”, nie bez uszczypliwości rzecz jasna. W tym, że istnieje „polska koncepcja pizzy” nie ma jednak nic dziwnego.Pizza jak pieróg – wędrując przez świat nadziewa się tym, co znajduje po drodze. Przykłady? Proszę bardzo: „Pizza hawajska” ( z ananasem, a tak naprawdę kanadyjska), „Banana” (z bananami i curry albo zczekoladą lub nutellą), „Mango Boy” (z mango rzecz jasna), „Slutty brownie M&M`s Pizza” (mocno czekoladowa i z M&M`sami) oraz „Fryty Boyz”, „ Pizza Hot Dog”, „Pizza Kebab”.
Polska koncepcja pizzy
O tym, że Polacy traktują pizzę jako pole do kreacji i adaptacji do narodowych, regionalnych, lokalnych i osobistych (rzecz jasna, Szefa!) smaków najlepiej świadczą nadawane im w menu nazwy: „Wariacja”, „Fantazja”, „Orkiestra”, „Sezonowa” albo „Wypasiony rant”, „Nocne gastro”, „Odlotowa”, „UFO (czyli zdarzyć się może wszystko).Oczywiście są nazwy wprost polskie, jak: „Polacco” albo „Polska” albo „Syta po polsku” (z obowiązkową kiełbasą i ogórkiem na pokładzie). Albo pośrednio polskie, jak „Sarmacka” czy „Polonez”.
W polskiej koncepcji pizzy – widocznej już w jej nazywaniu – pizza jest zdecydowanie …męska. Oto mamy w menu takie pizze, jak:„Chłopska”/„Uśmiech Boryny”, „Rybacka", „Sztygarska", „Strażacka”, „Wojskowa”, „Kowbojska”, „Gangsterska” – z takimi wariantami, jak: „Mafia”, „Mafijna”, „Al Capone”, „Celny strzał” i oczywiście – „Juhaska” i „Zbójnicka”, i „40 Rozbójników”, i "Kibica". No i jeszcze „El Macho” „Jestem Hardkorem”, „Kamikadze”, „Ostra jazda”, „Pizza Samobójców”, „Zemsta Kucharza”, „Zemsta współokatora”.
I ani jednej pizzy „Babskiej”, ani śladu „Uśmiechu Jagny” czy „Diablicy” albo innej chytrej sztuki. Choć przepraszam, jedna z pizzerii oferuje „Czar Teściowej”. Tu i ówdzie mignie jakaś „Marysieńka” czy „Janeczka”. O Małgorzatce nie wspominam – bo to przecież kalka włoskiej „Margherity”.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Już wiem, jak nazywa się małe dziecko ubabrane po pachy w buraczkowym obiadku: barbabietolak :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wynika to z tego, że pizza nie należy do potraw sprzyjających dbaniu o sylwetkę, a przecież kobietom na tym zależy...
OdpowiedzUsuń