Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Evergreen content, czyli marzenie twórcy treści

Jak myślicie, co może śnić się nocą i na jawie człowiekowi zajętemu tworzeniem treści? Ich wirusowość? Pewnie tak, zwłaszcza młodemu optymiście, który nie podejrzewa nawet, że popularność może mieć także czarne oblicze. Tymczasem można się wyróżnić negatywnie i   to na wielką skalę. Czarny auto-PR to przedmiot niejednego sennego koszmaru bardziej doświadczonych (lub tylko bardziej pesymistycznych) artystów i wyrobników klawiatur, długopisów, piór i tych wszystkich cudownych e-narzędzi, przy pomocy których da się dzisiaj tworzyć i rozsiewać treści. Ale dajmy spokój koszmarom, któż śni koszmary pod letnim niebem?  Co prawda był taki jeden, co Szekspir się nazywał i mówił, że letnią nocą nie musi się śnić przyjemnie (zob. Sen nocy letniej ), ale generalnie zieloną wiosną, dojrzałym latem i złotą jesienią autorzy śnią o długiej aktualności wczoraj stworzonych i dzisiaj tworzonych treści.  Stworzyć treści długo aktualne (nie mam odwagi powiedzieć – „uniwersalne”) to marzenie każ

Content marketing nie trwa od wczoraj

Dziś content marketing jest modny. Mówi o nim każda agencja marketingowa. Mówią specjaliści od SEO, a także właściciele specjalnych platform (sieci content marketingowych) , które umożliwiają wzmacnianie firmowych działań marketingowych  – przez pomoc w tworzeniu autorskich treści, publikowaniu ich, promowaniu i automatyzowaniu ich „rozsiewania” oraz pomiaru efektu tych zasiewów. Do wzbierającego nurtu content marketingu chętnie przyłączają się też copywriterzy, widząc w nim szansę na rozszerzenie pola dotychczasowych usług. Czym zatem jest content marketing, ten bohater już drugiego marketingowego sezonu w Polsce? Jest na pewno strategią ekologicznego, nieinwazyjnego, nieagresywnego, zintegrowanego, przychodzącego (niepotrzebne skreślić) zdobywania widoczności i   rynkowej przewagi przez  wydawanie autorskich treści   – aktualnych, użytecznych, angażujących, budujących i integrujących firmową publiczność. Firma wydawcą? Dokładnie tak. Co więcej, nie ma w tym nic nowe

Reklama i pisarze

W poprzednim poście wspomniałam  o pisarzach związanych z rynkiem reklamy. Wymieniłam tylko niektórych, niejako mimochodem. Tymczasem w Sieci aż wrze od dyskusji, co autorowi uznanych powieści wypada,  a co nie, gdzie leżą granice stosowności. Wszystko za sprawą promocyjnej współpracy Szczepana Twardocha i marki „Mercedes Benz”. Co pisarzowi wypada? Bo jakoś tak się u nas przyjęło, że to co wypada dziś robić aktorom (na przełomie lat 80. i 90. nie było to wcale tak oczywiste, choć sto lat wcześniej to i owszem) i innym artystom, jest zakazane dla ludzi pióra. I nawet ich przelotny romans z reklamą może ich środowiskowo zdegradować. Tak można wnosić po środowiskowym zamieszaniu wokół Twardocha i jego ambasadorowania marce „Mercedes Benz”. Tak też mówią pewne historie z przeszłości, choćby z lat międzywojennych. Przepraszam, że wyciągam znowu zamierzchłą historię, ale po pierwsze lubię historię i różne historie, a po drugie w tym wypadku cytat z przeszłości