Przejdź do głównej zawartości

Content królem?



Witajcie na jeszcze jednej Wyspie Content Marketingu (przez tubylców nazywanej czasami Wyspą Kontent Marketingu). Podobnych wysp w przeciągu niespełna półtora roku wyłoniło się tak wiele z odmętów internetowego oceanu, że przyznam, że trochę mi nieswojo, że także ja dołączam do tego wezbranego nurtu. 

„Dlaczego ja?"

Wewnętrznie i przed Wami usprawiedliwia mnie tylko jedno: całe dorosłe życie poświęciłam na grzebanie w pisaniu innych i pisanie. Nie, nie żadne artystyczne (to zostawiłam sobie na jesień życia, w myśl powiedzenia „Każde życie to przynajmniej jedna książka”), ale użytkowe – analizujące, interpretujące, systematyzujące, informujące. A ponieważ żyć z czegoś trzeba, więc zamiast powoli przygotowywać się do pisania opowieści mojego życia, coraz więcej czasu poświęcam na pisanie komunikujące producentów i dystrybutorów z ich klientami (Sorry, taki biznesowy klimat mamy!). I coraz bardziej mnie to … wciąga! 

Bo lubię się przyglądać?

Coraz bardziej też wciąga mnie obserwowanie wyścigu specjalistów od produkowania treści w służbie komunikacji marketingowej, tzw. content marketingu. O przepraszam, nie produkowania – wszak wszyscy związani z content marketingiem  odżegnują się od tego, jakoby pracowali w „fabrykach treści”. Co innego copywriterzy, ci właściwie wyjścia nie mają – są tak bezpośrednio związani z rynkiem reklamy, że pozostaje im tylko produkcja skutecznych sprzedażowych treści. 

Content marketingowcy – zawieszeni pomiędzy dziennikarstwem, marketingiem i SEO (dla niezorientowanych SEO to optymalizacja treści i stron WWW czy blogów dla wyszukiwarek) tworzą treści… unikatowe i angażujące, albo raczej mają zamiar takie treści tworzyć i publikować je w różnych internetowych mediach (własnych, kupionych, zdobytych -  tak właśnie w środowisku nazywają social media), przy pomocy różnych…. e narzędzi wspierania inspiracji (e-wspieranie inspiracji! – o kurcze,  jak sobie bez niego radzili ci wszyscy content marketingowcy przed powstaniem tych narzędzi?) oraz narzędzi e-wspierania publikacji, rozsiewania ich po własnych, cudzych i społecznych e-polach.

Naprawdę jestem ciekawa, co z tego wyrośnie za dwa, trzy lata. Podobno w Ameryce content marketing świetnie się sprawdza.  A ja jakoś nie bardzo mogę uwierzyć, że bez lat pisania – po prostu pisania, codziennego próbowania zmagania się z materią słowa, frazy, zdania, tekstu i obserwacji rzeczywistości – można pisać unikatowo, aktualnie, angażująco. No nie tylko pisać, bo wszak tu chodzi o marketing treści  – a więc przekazy posługujące się treściami słownymi, ale także graficznymi, fotograficznymi, wideo, filmowymi….

A już samo marketingowe pisanie – w wersji czysto reklamowej (copywriterskiej) – także dzisiaj, a może jeszcze bardziej dzisiaj niż kiedyś, wymaga operowania słowem przemyślanym – plastycznym (sugestywnym), zrozumiałym i trafnym. A z tym się przecież nikt nie rodzi. To sprawność nabywana latami. Kiedyś przecież komunikacją marketingową zajmowali się tacy literaci, jak: Emil Zola, Władimir Majakowski, Julian Tuwim, Julian Ejsmond, Melchior Wańkowicz, Agnieszka Osiecka…  Eliot powiedział, że łatwiej jest napisać duży sonet niż stworzyć dobry slogan.

Melchior Wańkowicz pisał o swoim pisarsko-marketingowym mariażu:

“Postawiłem w Warszawie sto sześćdziesiąt słupów reklamowych i prowadząc je przez 10 lat, nauczyłem się trafiać do ludzi nie tylko sloganem słownym, ale i zsynchronizowanym z nim sloganem rysunkowym. Dało mi to pomysły sprzężenia słowa z ilustracją, a zapewne i większą wizualność samego słowa”.

M. Wańkowicz, Karafka La Fontaine`a

Przyłączam się do WNWC (wzbierającego nurtu wysp contentu), by z własnego kawałka e-ziemi (choć tak naprawdę przecież Googlowego) relacjonować polskie wzbieranie content marketingu, które krzyżuje ze sobą komunikację marketingową, dziennikarską, artystyczną i naukową. Na razie głównie w wykładach i pouczeniach. Oj namnożyło się tych podręczników i tych wpisów „czym jest”, „czym nie jest”, „czym powinien być” w tym roku!

Mimo wszystko mam pietra

Przyłączam się do WNWC nie bez obaw, czy podołam zadaniu.

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.


Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...