Nie wiem czy już zorientowaliście się, ale jestem niepoprawną kolekcjonerką dowodów marketingowego wpływu książek, przedstawień, filmów. Niedawno pisałam o Jamesie Bondzie – żywej reklamie „naprawdę męskiego” stylu życia i jego gadżetów. I o ile filmowa seria o Bondzie to klasyczny dowód trwałego mariażu kina i marketingu, o tyle trudniej znaleźć natychmiast dowody takiego małżeństwa reklamy i kinowej fikcji w odleglejszej przeszłości. Tymczasem, jeśli pogrzebać w bezpośrednich lub pośrednich dokumentach, to okazuje się, że kino od zawsze uczyło mód wszelkich, tak jak wcześniej fotografia, teatr czy literatura. Nawet w tych środowiskach, po których trudno byłoby się tego spodziewać. Oto właśnie w Cholonku … Janoscha, znalazłam dowód, że kino nawet w latach 30. XX wieku i nawet na takiej prowincji, jak ul. Oślowska w ówczesnym Zabrzu, kształtowało kobiece wyobrażenia o…. wiecznej elegancji. No przecież chyba Janosch nie wymyślił od A do Z ostatniej woli swojej bohaterki? ...