Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Storytellig

Taki mi się dzisiaj cytat znalazł. Pasuje jak ulał do  moich wcześniejszych postów o storytellingu . Prosty w swej wymowie, naturalny i pewnie niedoceniany (a może się mylę, może jest Wam świetnie znany?): „Opowiadanie to jedna z najbardziej niedocenionych umiejętności biznesowych”.                                                                                                                      ...

Chociaż piernik, dobre ciacho!

Jeśli patrzycie na pierniczki i od razu przychodzi Wam ochota na wino albo piwo, to znaczy, że odzywają się w Was staropolskie geny, bo przecież w dawnych wiekach  pierniki były najbardziej bachusowymi ciasteczkami.  Z dniem wczorajszym –  25 listopada – sezon piernikowy uznaje się zwyczajowo za otwarty. Aż do Święta Trzech Króli w polskich kuchniach, salonach oraz na przedświątecznych jarmarkach będzie się święcić święto piernika. Będą piernikowe wypiekania i zdobienia, degustacje, podarunki. Piernikowe rytuały, produkty i opowieści Rytuał przygotowania piernikowych ciast i ciasteczek, aromat, magia ich składników ( połączonych, nie zmieszanych! ) – od pokoleń towarzyszy końcowi polskiej jesieni i początkowi zimy. Choć w formie ozdobnej piernik łączył się i łączy także z innymi przejściami, jak na przykład na starym Śląsku – towarzyszył chrztom, a gdzie indziej ślubom. Chemię połączeń piernikowych składników (mąki, wody, jaj, miodu i indyjskich przypraw), ...

Copywriting: 1866

Tę reklamę znalazłam podczas lektury. Ponieważ jest przykładem starego wiedeńskiego copywritingu, dzielę się z Wami tym znaleziskiem. Żeby nie było, że copywriting wymyślili Amerykanie. A nie jest to byle jaki copywriting, bo rozgadany, porównujący, z lekko metaforycznym skrzywieniem:) .  Czas: 1866. Miejsce: Paryż. Produkt: Wiedeńskie Piwo Fanta.  Copywriting 1866: Paryż. * Dzięki Walter Benjamin, Pasaże. Przeł. I. Kania. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2005.   Teraz czas na Ciebie. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom. ***Polub  Content i Marketing   na Facebooku.

Teatralny hajp made in Wrocław

Nie tak dawno pisałam o hajpie , czyli marketingu, który świetnie się sprawdza w przemysłach kreatywnych. To marketing nieoceniony w czasie oczekiwania na premierę – spektaklu, filmu, wystawy, gry, pokazu mody. To marketing, który ma za zadanie zbudowanie wyjątkowo intensywnego  zainteresowania mediów i publiczności.  Świetnie, jeśli w ten czas oczekiwań na premierę uda się wpleść konflikt, coś co wyraźnie podzieli media i ich odbiorców, co będzie prowokowało do zajmowania stanowiska i „szeptania” o nadchodzącej premierze  w rozmowach prywatnych, towarzyskich, społecznościowych, itd….  Ba, nawet zawodowych! To wręcz recepta na wirusowe podsycenie zainteresowania, rozbudowanie publiczności, na szum. Im większy, im z udziałem liczniejszych mediów i osób, tym lepiej.  I któż miałby zrobić lepszy hajp niż specjaliści od teatru, eksperymentujący z budowaniem publicznych emocji od zeszłego tysiąclecia. Najlepszym przykładem teatralnego hajpu może być ostatni sz...

Dlaczego Bond lubi martini wstrząśnięte?

Niedawno na pewnym blogu przeczytałam dość racjonalne uzasadnienie dlaczego Bond lubi martini wstrząśnięte, a nie zmieszane/ nie mieszane. Przeczytałam więc, że „smakuje lepiej, bo zawiera więcej mikroskopijnych okruchów lodu, dzięki czemu smak szerzej wypełnia usta”. Nie wiem czy jest to prawda, tak jak nie wiem też czy wstrząsanie błyskawicznie znosi posmak ziemniaków, z których robiono wódkę w czasach, kiedy Ian Fleming pisał o przygodach Bonda.  Czuję jednak, że marketingowo (i estetycznie!) o wiele lepiej brzmi wstrząsanie niż mieszanie. Wstrząs, a nawet wstrząśnięcie, należą  bowiem do pojęć, które odnoszą się ostrych stanów emocjonalno-estetycznych i oznaczają „wyrwanie z normalności” – drgnięcie, szarpnięcie, poruszenie, zelektryzowanie, epatowanie. A zmieszanie – no cóż,  znaczy tyle, co pomącenie, namącenie, zmącenie, pochachmęcenie. A to w ogóle nie w stylu Bonda – mistrza wyrafinowanej elegancji, prawda ? A może nie, może tylko mnie się tak wydaje?

James Bond i marketing

Właśnie wszedł na ekrany nowy film z Jamesem Bondem w roli głównej – Spectre . 24! Poza fabułą i akcją tego filmu, i całej serii filmów o Bondzie, wabikiem jest styl głównego bohatera: super męski, wyrafinowany, gadżeciarski. A wykorzystanie tego stylu w promocji i reklamie to świetny przykład marketingu kulturowego.  Jest to przykład marketingu, w którym jądrem jest postać fikcyjna – jej styl życia, gust, smak, gest. Łączy je: pewność siebie, opanowanie, perfekcyjność (nienaganność), pomimo życia na  adrenalinie. Wiąże  je stopienie w jedno elegancji i brawury. I w praktyce nic to nie znaczy, że Bond wraz z całym swoim światem jest przedstawiany z przymrużeniem oka.  Co lepsze, dla marketingu samochód, garnitur czy drink Bonda to o wiele więcej niż garnitur, samochód czy drink Daniela Craiga czy któregokolwiek wcześniejszego odtwórcy roli Bonda. James Bond według Iana Fleminga.  Wikipedia . James Bond - obraz seryjny. Źródło F...