Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Fiołkowe szaleństwo

Właśnie kwitną. Fiołki. Myślisz, że są tanie, nudne i przesłodzone? Przestań. Fiołki naprawdę mają niezłą historię i niezły potencjał na fad . Tym bardziej, że już nie raz i Europa, i Ameryka miały fioła na punkcie fiołków. Przez lwią część XIX i pierwszą połowę XX wieku fiołkowa aura spowijała i dwory, i miasta, i lud. I wykwintnych, i rubasznych. Nie dawała spać i przemysłowcom, i poetom, i pop-poetom (tym od show-biznesu!), i dyktatorom podnieb(ien)nych smaków (Ach, ten Koktajl Aviation!). Fiołkowe cesarzowe Na początku fiołkowego fadu były fiołkowe cesarzowe – Józefina (1763-1814), Maria Ludwika (1791-1847), Eugenia de Montijo (1826-1920), Elżbieta Bawarska/Sissi (1837-1898). Cesarzowa Józefina z ogrodniczą pasją kolekcjonowała fiołki w swoich dworskich ogrodach. I eksponowała je na sukniach, niczym biżuterię. Maria Ludwika „obnosiła” zapach fiołków parmeńskich i powszechnie przypisuje się jej ideę perfum „Violetta di Parma”, które na  rynek trafiły w 1870 roku, aromat

Gdyby słowa powszechnie pachniały

Marketing treści! Marketing treści! – krzyczą niemal wszystkie agencje marketingowe. I mają rację. Częściową rację, bo w Internecie nie da się przebić marketingu treści przez marketing zapachowy.  Internet jest jednak skandalicznie dwuwymiarowy: wzrokowo-słuchowy. Internet nie jest najlepszy Internet nie jest w stanie przekazywać  komunikatów czytanych węchem. Najpierwotniejszym ze zmysłów, reagującym najszybciej. Najbardziej uniwersalnym. Wybitnie emocjotwórczym i przywracającym pamięć. „To jedyny zmysł, którego sygnały nie trafiają do wzgórza, lecz bezpośrednio do ciała migdałowatego i hipocampu.[….] To dlatego zapachy potrafią wywołać niezwykłe stany emocjonalne i żywe wspomnienia”* . To zapach natychmiastowo i nieodwołalnie przesądza o lubieniu albo nielubieniu, pozostaniu albo ucieczce. A w dodatku węch jest tym ze zmysłów, którego „nie da się wyłączyć”. Przed zapachem nie po prostu ma ucieczki. "Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno, i mog

Marketing czytania

Pytanie „Jak zachęcić do czytania książek?” zadają sobie wszyscy żyjący z „czytania”: wydawcy książek, ich sprzedawcy, marketingowcy, profesjonalni, amatorscy i samozwańczy krytycy literaccy, książkowi blogerzy i instagramerzy, itd… Najmniej chyba autorzy, bo oni po prostu piszą zanurzeni w literackich nadziejach (i paraliterackich!) po samą szyję. Identycznie, jak w XVIII, XIX, XX wieku. Oczywiście z wyjątkiem tych, do których dotarło, że nie ma prawdziwej promocji bez autopromocji, bez permanentnego  bycia we własnych i zdobytych mediach*. Nie ma wątpliwości, że dziś tkwimy w szaleństwie produkcji treści! Stąd też pytanie „Jak w powodzi „porywistych treści” zachęcić do czytania książek?” ma sens szczególny. Tym bardziej, że zdecydowanie bardziej mamy czas pisania książek niż ich czytania.  CZPK, czyli czas pisania książek Spotykane kiedyś tylko wśród literatów czy naukowców scenki, w których autorytety (PP – pomijając płeć) na pytanie o ostatnio przeczytaną książką odpowiadały:

Gdyby wszyscy dookoła czytali książki

Wciąż w mediach mówią, że Polacy nie czytają książek. Nie że w ogóle nie czytają, ale statystycznie i nie tyle co Luksemburczycy albo Czesi. Podobno nawet polski premier przestał czytać książki. (Nie pierwszy i nie ostatni z europejskich premierów!) A piszę o tym, bo niedawno zostałam zapytana, co zrobić (marketingowo!) żeby ludzie czytali. Żeby czytanie było modne. Zanim podzielę się moją odpowiedzią na zadane pytanie, przesyłam Wam cytat mówiący o tym, co by było gdyby wszyscy wokół czytali. Dla porannej przekory, pobudzenia wyobraźni i poszukania ….powinowactw i analogii. „Ale dopóki nie czytam głośno, to chyba nikomu nie przeszkadzam? – uśmiechnął się uprzejmie. – A właśnie, że tak pan robisz! – odparł jego sąsiad, stukając palcem w stół. – Czytanie może bardzo przeszkadzać, ba, może nawet być niebezpieczne.– Już miał się napić piwa, ale w połowie podnoszenia butelki zrezygnował. – I to nie tylko dla tego, kto czyta, ale też dla wszystkich w pobliżu... Bierne czytanie to ni

Millennial pink, czyli marketing kolorów

W tym roku Pantone nominował na kolor roku coral, living coral. A wraz z tym kolorem zwrócił uwagę na przypisywane mu emocje i skojarzenia, takie jak: brak ostrych granic (przecież istnieje cała paleta raf koralowych), jednoczesna łagodność i energetyczność, optymizm, naturalność, towarzyskość – połączenie stadności i indywidualności. I już pierwsze miesiące 2019 mówią, że będzie koralowo! Istnie koralowo! Niech żyje living coral! Millennial pink Chyba jednak największym sukcesem marketingu kolorów w ostatnich latach był millennial pink, o którym dowcipni mówią, że przede wszystkim jest to różowy, który nie jest różowy. Millennial pink był absolutnym hitem w 2017 roku. Opisywano go jako róż zgaszony, wyciszony, złamany beżem albo pomarańczem, albo złotem, albo fioletem, czyli trochę brzoskwiniowy, trochę morelowy, trochę grapefruitowy, trochę przypominający kolor białego derenia. Konia z rzędem temu, kto – oprócz marketingowców – ma przed oczami kolor białego derenia. Mil