Przejdź do głównej zawartości

Niech żyją baleriny!




Czytacie opisy kategorii produktów w sklepach internetowych? Nie? To może jeszcze nie trafiliście na takie naprawdę przydatne i wciągające, jak rozmowa ze sprzedawcą-pasjonatem. Z takim sprzedawcą, którego pierwsze słowa zdradzają, że kocha sprzedawać. Który sypie informacjami o wyróżniających cechach wybranych egzemplarzy, o korzyściach z ich nabycia, podpowiada do czego pasują. Ma zawsze pod ręką zestaw adekwatnych anegdot czy historii. A przy tym opowiada i odpowiada ze znawstwem, lekkością i humorem. Powiadacie, że takich sprzedawców nie ma. Sądzę, że to tylko kwestia czasu, że oryginalne opowieści o sprzedawanych produktach staną się niemal codziennością. 

Google ożywia sprzedażową narrację
Rozwijanie i indywidualizowanie sprzedażowych narracji wymusza Google – wyszukiwarka, rankomat, e-centrala połączeń handlowych (innych rzecz jasna także) wyświetlająca „najlepsze” dla każdego kontakty i adresy.

Jedni kochają tę wyszukiwarkę, inni jej nienawidzą. Tymczasem jest ona liderem wśród wyszukiwarek i kocha unikatowe treści, i żąda ich coraz to natarczywiej od blogerów, stron WWW i e-sklepów. Do tego żądania Google świetnie pasuje ów stary slogan Francuskiej Legii Cudzoziemskiej „Marche, ou crève”, odnowiony na użytek dzisiejszości i polityki Google jako : „Wyróżnij się albo zgiń”. I wbrew pozorom same treści graficzne, czy fotograficzne, a nawet filmowe tu nie wystarczą. Choćby najatrakcyjniejsze, by być wśród tych wyszukiwanych, wymagają odpowiednich opisów, a często słownych streszczeń czy zapisów. 

Chodzi o to by…opowiadać trafnie i ciekawie
E sklepom Google podpowiada więc – mów słowami swoich klientów (Trafne słowa sprzedają!) i wyróżnij się przez dobre opowieści o swoich produktach. Architekci tych sklepów dodają: podziel narrację o nich na przejrzyste segmenty – grupy, kategorie, podkategorie. Obie podpowiedzi stosują liderzy e-sprzedaży.

Wystarczy wejść na stronę jednego z nich, by na przykład w grupie obuwie damskie i w kategorii baleriny odnaleźć podkategorie: baleriny klasyczne, baleriny miękkie, baleriny z zapięciem, baleriny Peep Toe, baleriny z cholewką(!), baleriny bez pięty. Pośród innych butów wyrasta tu prawdziwe miasto balerin, podzielone na różne kwartały. Jego wielkość naprawdę może zaskoczyć. A fotograficznej i technicznej prezentacji poszczególnych obiektów, kategorii, podkategorii towarzyszy oryginalny opis.

Co obiecują i mogą obiecać baleriny?
Wśród znanych mi opisów kategorii i podkategorii baleriny w odwiedzonym przeze mnie e-sklepie zdarzają się perełki sprzedażowej narracji. Uprzedza ona możliwe klienckie pytania: dlaczego baleriny, z czego, jakie modele, kształty, fasony, kolory, wzory i do czego? Które są must have 2015? Skąd w ogóle baleriny? 

Pośród tych narracji o przewodnikowym charakterze tu i ówdzie trafiają się okruchy marketingu kulturowego - to jest argumentowanego przez ikony i teksty kultury. Dowodem tego są dopasowane i wprost odnoszone do balerin cytaty ikon stylu czy popkultury albo nawiązania do gwiazd francuskiego tańca klasycznego, czy takich gwiazd kina i stylu, jak: Audrey Hepburn (do filmu Zabawna buzia,1957) czy Brigitte Bardot (I Bóg stworzył kobietę,1956). Szkoda, że gorącą mambę (nazywaną też niekiedy mambo) w tym kultowym filmie Bardot wykonała, niestety, nie w czerwonych balerinach, z którymi nie rozstawała się ani na planie filmowym, ani w filmie, ale …. na boso. Jaki piękny byłby wywiedziony wprost z filmu slogan: Ognista mamba – tylko w czerwonych balerinach.

Dla Audrey Hepburn baleriny, podobnie jak dla Coco Chanel, okazały się świetnym sposobem na zatuszowanie niedociągnięć natury – pozbycie się kompleksów. Wyobraźnia podpowiada, że w narracje sprzedażowe można by wpleść szereg porad wywiedzionych z ich doświadczeń. Wystarczy przypomnieć, że dla Hepburn baleriny okazały się sposobem na obniżenie wzrostu, a dla Chanel remedium na optyczne zmniejszenie długości stóp.

 
Brigitte Bardot i baletki, źródło: http://www.missesdressy.com/blog/8-style-tricks-to-steal-from-brigitte-bardot.html


Polskie baleriny /bakariny lansowane przez Barbarę Hoff. "Przekrój"1957/4.


Polskie baleriny/bakariny lansowane prze Barbarę Hoff. "Przekrój" 1957/4

Powyższe  przykłady same z siebie, bez konieczności specjalnego podkreślania,  podkreślają ponadczasowość, lekkość, zwiewność, gibkość, zgrabność, wdzięczność, niepretensjonalność, naturalny sex appeal albo ekstrawagancją (baleriny z cholewką) balerin. Czyż wszystko to nie stanowi ich unikalnej sprzedażowej wartości (USP)?

Śmierć wysokim obcasom, niech żyją baleriny.



Artykuł opublikowałam w nieco dłużej formie w: http://artelis.pl/artykuly/66000/Smierc-wysokim-obcasom-nich-zyja-baleriny pod tytułem - autorskim sloganem: Śmierć wysokim obcasom, niech żyją baleriny.


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...