Obudził się piękny listopadowy dzień. To rarytas w moim kraju, bo polskie listopady to przedsionek zimy: ołowiane niebo, ołowiane krajobrazy, ołowiane myśli… Choć jak pokazuje dzisiejszy dzień, w listopadzie też czasami świeci słońce. Zgodnie z rytmem moich dziadów i pradziadów, dziś myślę o nich, moich drogich umarłych. Myślę też o niej – V., która znalazła sposób na trzymanie się przy życiu. Im bardziej ono z niej uchodziło, tym bardziej mówiła: „Mam życie pod kontrolą”. Jakby tymi słowami chciała przekonać wszystkich o własnej mocarności, a najbardziej siebie. Rozdygotana wewnętrznie, bombardowana przez armię chorób i choróbek mówiła niezmiennie: „Mam życie pod kontrolą”. Tryb życzeniowy desperacko wymieniała na oznajmujący. Słowa miały ograniczą przydatność do użytku. Teraz czas na Ciebie. Blogowanie to gra zespołowa. * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moj...
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne