Sobota, zaglądam do jednego z najpopularniejszych portali, a tu atakuje mnie „to”…. „To”, odmieniane przez przypadki, w tytułach i nagłówkach artykułów:
„To zdjęcie wywołało burzę wśród reporterów”
„Tego zabraniają klientom sklepy”
„Robisz to i nawet nie wiesz, że to ma nazwę”
„Polacy nie wiedzą, że to powód do unieważnienia małżeństwa”
„Im częściej kobieta robi to w czasie seksu, tym większe prawdopodobieństwo zdrady”.
„To” wdarło się nawet do mojego mailingu. Otwieram pocztę, a tu...
I wszystko to przypomniało mi, że tę copywriterską technikę, odwieczną przynętę na ciekawskich (a konia z rzędem dla tego, kto nie jest ciekawski) po mistrzowsku podpatrzył i wykorzystał nie kto inny, jak… Julian Tuwim w swoim wierszu, z czasem zamienionym na piosenką, pod tytułem O, kup Pan to!
O, weź pan go! O, kup pan to!
O, kup pan to! O, kup pan to!
Bitte! Bitte! O, kup pan to!
I pomyśleć, że staroświeckie wezwane do akcji „Kup Pan to” wcale nie obumarło, a wręcz przeciwnie kolonizuje Internet i to co najmniej w trzech wersjach: popularnej, pro-inteligenckiej i łotrzykowskiej. Czy to przypadek?
Może spodoba ci się także:
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)