Przejdź do głównej zawartości

Weekendowo: kwietniowo


Już po połowie kwietnia. Wokół mnie kwitnie wszystko! A jeśli jeszcze nie kwitnie, to się pręży do słońca, zieleni, śpiewa…. Nie sposób tego nie archiwizować. Choć wszystko to  wydaje się tak zwyczajne, tak normalne…

A jednak w pewnych warunkach, czy w pewnych okolicznościach, ten tryumf polskiej wiosny, zieleni i słońca nie jest oczywisty. Wystarczy tylko przedłużenie zimy albo geograficzne oddalenie, albo  brak siły, by wyruszyć w plener, by  nie móc się cieszyć  zwyczajnością wiosny….

Nie wypada  więc nic innego, jak cieszyć się zwyczajnością zwyczajnej kwietniowej wiosny w dniu 17 kwietnia 2016 roku. A oto przedmioty mojej dzisiejszej radości, najzwyczajniejsze pod słońcem. Pod polskim kwietniowym słońcem...
kawiat wiśni, kwiecień
Z polskiego frontu kwitnienia wiśni
Naprawdę żałuję, że nie ma u nas czegoś na kształt japońskiego frontu kwitnienia wiśni (sakura-zensen), rodzaju narodowej mobilizacji do obserwowania kwitnących drzew wiśni – metafory ulotnej natury życia, ulotnej natury wiosny, ulotnej natury piękna. Znikliwości, której nie można utrwalić.

W   Japonii o sakurze się mówi, pisze wiersze, śpiewa pieśni. Pod sakurą się kocha i pewnie... pije.  
Migdałki - bajkowe, różowe, kwietniowe
jaskry wiosenne, pszonki, kwiecień
Jaskry wiosenne albo pszonki
Jaskry wiosenne albo pszonki
I pomyśleć, że dawno, dawno temu młode liście jaskra były jadalne. Uważano je za całkiem smaczne i pożywne warzywo.

I na koniec, jeszcze rozwichrzony klon zielony.
klon zielony, kwiecień
Rozwichrzony klon zielony...

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Copywriter, kto to?

O copywriterze mówi się żartobliwie copyrider, copyfighter, copyRAJTER. Nierzadko copywriterzy sami tak mówią o sobie. Nazywają się także mistrzami od słownych aperitifów, żonglerek, gięć i załamań. Tymczasem copywriter jest specjalistą od… tekstów, które mają sprzedawać. Choć dzisiaj już nie tylko, bo sprzedaż to tylko jedna z NOA – najbardziej oczekiwanej akcji. Celem copywritera mogą więc być takie NOA, jak: odwiedzenie innej podstrony lub strony, zapisanie się na newsletter, wypełnienie formularza, kontakt z przedstawicielem firmy. Copywriter jest więc specjalistą od tekstów, którą mają prowadzić do NOA i nie tylko (o czym poniżej). Tworzy anonimowo i   zwykle w organicznym związku z przekazem wizualnym. Jak mówił przed laty Leo Spitzer, copywriter uprawia swoisty Gebrauchkunst – sztukę stosowaną, użytkową, która należy do ustalonego porządku codzienności. Zakres prac copywritera Dziś w zakres prac copywritera wchodzą też: tworzenie nazw dla organizacji i produktów

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła