Przejdź do głównej zawartości

Content marketing: co to, po co i dla kogo?


Content marketing nosi wiele imion. Angielskie i uniwersalne (content marketing), polskie –    kontent marketing, marketing treści, marketing przez treści i najbardziej przeze mnie lubiane i hołubione – treści od marki. Czasami nazywa się go bardzo indywidualnie – na przykład slow marketingiem.

Content marketing nie tylko niejedno ma imię, ale też posługuje się wieloma nośnikami – od zwyczajnego tekstu począwszy – przez ilustracje, fotografie, infografiki i prezentacje – na filmie skończywszy.

Content marketing posługuje się różnymi mediami: starym poczciwym drukiem i Internetem. Nie gardzi też spotkaniami na żywo. Żadnych działań, w których można opowiadać o marce, opisywać jej produkty, przywiązywać do niej, edukować, bawić, angażować, budować własną społeczność i jej lojalność się nie wypiera. A wśród formatów content marketingu wyróżnia się:

  • autorskie opisy produktów i ich kategorii,
  • artykuły z gatunku – wskazówki, porady, recepty, przypomnienia,
  • artykuły z cyklu „krok po kroku”,
  • artykuły eksperckie, studia przypadków, raporty,
  • książki i e-booki – przewodniki, poradniki, przepiśniki
  • podcasty – przewodniki i poradniki,
  • tutoriale i filmy instruktażowe,
  • webinaria,
  • prowadzenie bloga firmowego,
  • content curation,
  • inne.

Content marketing to szkoła współdziałania ludzi i e-technologii.

A i tak dla większości content marketing jest po prostu … klasycznym  copywritingiem, czyli treściami, które mają sprzedawać bezpośrednio. I co zrobić z tym fantem? 


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

  1. Krótko i na temat. Reasumując (o czym jak pewnie wiesz, pisałem), CM jest praktykowany od wieków tylko dopiero niedawno dostał taką mądrą nazwę. Myślę, że to głównie za sprawą Google, które coraz bardziej przywiązują wagę do jakości treści. Ale faktycznie CM nie ogranicza się tylko do internetu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc