Przejdź do głównej zawartości

Silversi


Nasz język rośnie jak na drożdżach. Pączkuje.

Każda orientacja polityczna, płciowa, wiekowa, ekonomiczna, itd… chce dorzucić swoje „trzy grosze” do naszego ogólnego słownika. Marketing, jego syn Copy i ich media własne, zawłaszczone i kupione (reklamy, artykuły sponsorowane) też mają swój udział w codziennej walce o ważne, mniej ważne i zupełnie nieważne słowa. No i jeszcze nie należy zapominać o SEO, wielkim słownikarzu, podpiętym do Google.

Eufemizmy nie pytają, eufemizmy otulają

Nic więc dziwnego, że niektóre słowa obrastają w wiele podobnych czy równoznacznych znaczeniowo, nieomylnie wskazując na wzmożone zainteresowanie tym, co oznaczają. Inne z tych samych powodów – to jest wzmożone zainteresowanie czymś –  się rodzą i robią zawrotną karierę. Albo też stają się popularne, bo są bardzo poręczne i na przykład... cudownie eufemistyczne. Jak na przykład słowo „silvers/silversi”, które wypiera „50+”, nie mówiąc o takich określeniach, jak: seniorzy czy emeryci.

Jest to wyśmienite potwierdzenie, że nasz wiek marketingu, promocji i autopromocji, pijaru po prostu kocha eufemizmy. Bo eufemizmy estetyzują, otulają, owijają i …znieczulają na naturalne/neutralne widzenie. No i można eufemizów używać czysto technicznie, w zależności od potrzeb. Srebro przecież  można zawsze albo poszarzyć albo wypolerować.

Srebrne tsunami

Wydaje się, że przed modnym słowem „silvers” jest wyjątkowa przyszłość, bo zbliża się „silver tsunami”, które od lat próbuje ujarzmić srebrna ekonomia i copywriterzy różnej maści.  Bo przecież silver tsunami brzmi  dużo lepiej  niż szare. Porównajcie sami: srebrne tsunami – szare tsunami, srebrna fala – szara fala, srebrny przypływ – szary przypływ,  srebrny wilk – szary wilk, srebrny skarb – szary skarb. I cóż, że chodzi falę ludzi starych? Często bardzo zależnych! I że często mówi się o nich zakulisowo, że są „OSTATNIM segmentem, na jaki łapie się ktokolwiek...

A tak w nawiązaniu do wczorajszego posta, skoro silvers to mężczyzna, to jaka będzie żeńska końcówka?  Seniorita? Seniorita… Seniorita!

Słowa powiązane:
silver generation, silver marketing, silver economy, srebrna gospodarka

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc