Przejdź do głównej zawartości

Obsługa żołądka i o wiele więcej

W sosie walk polsko-polskich, pod hasłami z „kuchennej łaciny”, przyszło mi na myśl, że jednak kuchnia rządzi naszym życiem. 

Kuchnia rządzi naszym życiem, bo rządzi naszym językiem. I nie chodzi mi tu o ultrapopularny ostatnio słownik łaciny kuchennej. Ale o to, że od „od kuchni” bierzemy słowa, które stygmatyzują innych. Mówimy o nich: budynie, buraki, burakoszczaki (ach, ten Tuwim), burakofony (ach, ten Varga), cebulaki/ cebularze, grzyby (stare grzyby), pasztety/parówy, pierniki (stare pierniki), kluchy, pyzy, zakiśli w sosie własnym, zakiszeni, przefermentowani, nierafinowani. 

Obsługa żołądka i o wiele więcej

Z kuchni bierzemy słowa, które upyszniają innych, czyniąc je smaczniejszym, po prostu „smacznymi kąskami”: malinki, ciasteczka/ ciacha (bajaderki), pomarańcze i brzoskwinki (zwłaszcza w Portugalii) albo szprotki (co prawda nieco archaicznie, ale jednak), które jasny wzrok zamieniają w „maślany” i każą „się lukrowiać”. No i można sobie przez takie szprotki czy malinki albo pomarańczki piwa naważyć. I posmutnieć… jak pasztetowa w sierpniu. 

I mówi się, przynajmniej w literaturze, że miłość i rozwój są jak jedzenie. I o przemocy, nienawiści i o wojnie mówi się jak o jedzeniu: grillowanie, ścieranie, szatkowanie, rozbijanie, rozgniatanie, kruszenie, miażdżenie, tłuczenie na miazgę. 

I do kuchni odwołujemy się, kiedy recenzujemy innych:
Cud miód! –  zachwycająco
Do chrzanu! – do niczego
Delicje! Rarytasik! Cymes!  Cymesik! Niebo/miód w gębie! Ptasie mleczko – wyśmienicie
Groch z kapustą/Bigosek! – wszystkoistycznie, bez ładu i składu
Flaki z olejem/ w szarym sosie – nudno
Kaszana - słabo
Kida się/ leje się żurem  - głupio
Lakieruje kartofla– bezużytecznie
Nawija makaron na uszy – mówi długo i intensywnie
Niańczy nasze frytki/ dmucha nam w kaszę – wchodzi w nasze kompetencje
Pluje mam w kaszę – wchodzi nam na nasz teren
Potrawka z czystej inteligencji – wybitnie  inteligentnie
Samo mięso! Soczysto-krwisto-mięsn(y)a! – konkretnie
Smaczny kąsek! – smaczne doświadczenie
Stek pretensjonalnych zdań, stek bzdur – niedorzecznie  
Strawa duchowa! – pożywnie
Jak śliwka w kompocie – kłopotliwie
Zna się jak świnia na pieprzu  - niekompetentnie 

No i oczywiście kulinaria stają się nieodzowne jeśli idzie o  recenzowanie polityków. Były kiedyś: „Skumbrie w tomacie”! i odpowiedź na nie:
Ozór do czynu czyny do chrzanu
CHRZAN, miły Kociu. CHRZAN! 


Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.


Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc