Przejdź do głównej zawartości

Koniec zorganizowanego blogowania?


Tak jest, że większość z nas pracuje dziś w mediach społecznych zdobytych dla siebie. Uprawia swoją rolę, orząc klawiaturą i myszką.  A że większość  uprawia rolę  dzierżawioną (choć czasami temu i tamtej się wydaje, że własną),  w każdej chwili może otrzymać wiadomość, że  umowa  dzierżawy właśnie się zmienia albo dobiega końca.

Metafora wynajemcy i najmującego świetnie pasuje do różnych naszo-nienaszych e-przestrzeni,  na przykład do  „kawałka własnej podłogi” na takiej czy innej platformie blogowej czy w portalu społecznościowym z Facebookiem na czele.  A piszę o tym w związku z informacją, że zwija się z blogowego rynku blogowa platforma blog.pl (należący do Grupy Onet-RAS Polska)* - wciąż reklamowana jako Polskie Centrum Blogowe i jako przestrzeń blogowa dla 1 791 224 blogerów.

Zrzut z ekranu, 11.12. 2017
Zrzut z ekranu, 11.12.2017

Wcześniej o zamknięciu platformy blogowej  Blox Lite działającą m.in. w serwisie Tok fm.pl poinformowała Agora. A tu  i ówdzie pojawiają się głosy mówiące o tym, że tylko patrzeć jak grrruuuchnie potęga Facebooka.

Oficjalne powody decyzji Onetu czy Agory są jasne:
  • brak rozwoju platformy, mierzonej liczbą realnych użytkowników, odsłonami, zasięgami,
  • ucieczka czytelników do portali społecznościowych – z natury  szybszych i bardziej powierzchniowych, czyli łatwiejszych w konsumpcji, bardziej „wirusogennych”, prostszych  w promocji i reklamie – i tej organicznej, i tej płatnej, bla, bla bla... I oczywiście też coraz bardziej przyjaznych w obsłudze, w konsumpcji, komentowaniu, 
  • ucieczka rozpoznawalnych blogerów do własnych mediów – stron www i blogów samodzielnie hostingowanych i funkcjonujących pod własnymi domenami,
Są pewnie i liczne nieoficjalne powody, od których aż huczy w Sieci, lecz  póki nieoficjalne powody  są domysłami, nie czas o nich mówić.

Czas jednak, by inwestując w blogowanie  swój czas, energię, kreatywność i dzieląc się własnymi źródłami i zasobami, od początku robić to z  głową,  z dość przemyślanym celem
i rachunkiem aktualnych i przyszłych  zysków i strat, nie tylko tych materialnych.  A zatem na początku pojawia się podstawowe pytanie: u kogo dzierżawić e-ziemię, by mieć jak największą kontrolę nad swoimi treściami? 

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc