Przejdź do głównej zawartości

Anielski copywriting


Dziś  Dzień Anioła. Rozanieli nam się w naszych miastach, miasteczkach i wsiach. Jak co roku, nasze polskie zaanielenie i rozanielenie będzie  codziennie narastało. Aż do 26 grudnia. A i później tu i ówdzie mignie jakaś anielica (niekoniecznie złotowłosa), niestandardowy anioł czy aniołeczek.

Na tej przedświątecznej fali przypływu anielskości przyszło mi na myśl pytanie: jak anielskość jest obecna w słowach i treściach biznesowych. Nie, nie chodzi mi o tę jej obecność odświętną – ale o tę całoroczną, na przykład w nazwach firm i produktów, w hasłach reklamowych. Jak to mówią na mieście – w namingu i copywritingu.

Przywołanie anioła/aniołów (i anielskości!) w namingu czy copywritingu oznacza rzecz jasna przywołanie skojarzeń z nim/nimi związanych. A w naszej polskiej kulturze anioł był i jest (pytanie: Czy i jak długo będzie?) ikoną pośrednika dobroci, znakiem dobrej opieki, misji specjalnej, dyskrecji, sielskich czasów, słodkiego dzieciństwa, czasami metafizyki i patronem …. telekomunikacji.

Anielski naming

Przyjrzałam się anielskim nazwom wśród przedsiębiorczych… No i wniosek jest jeden: anielskie nazwy zdecydowanie dominują w średniej i małej gastronomii. Trafiają się w hotelarstwie czy w agroturystyce – tej, która stawia na sielskość. Czasami z sentymentu przywołują je właściciele aptek (ach, te dawne apteki "Pod Aniołami”).

I są wreszcie te anielskie nazwy obecne wśród właścicielek marek o imieniu Aniela. Świetny przykład stanowi tu Aniela Garecka, autorka książek z serii „Anielska kuchnia”, a między innymi : Anielska kuchnia siostry Anieli (2007), Anielskie babeczki. Klasztorne specjały (2012), 102 Anielskie przepisy (2016).

Grafika bez ustawionego tekstu alternatywnego: Kuchnia anielska
By Bartolomé Esteban Murillo - Web Gallery of Art:   Image  Info about artwork, Domena publiczna, Link

Generalnie, anielskie nazwy rządzą tam, gdzie chodzi o przyjmowanie i goszczenie, głównie w kuchni która „pozycjonuje się na rynku” anielskimi przymiotami, jak: słodycz, rozkosz, delikatność/lekkość/ radośność, idealność,  bezpieczeństwo, sielska aura…

Tę prawidłowość potwierdza nawet bodaj najgłośniejszy przykład anielskiego produktu – zapachu „Angel” (1992)  –  inspirowanego tęsknotą za szczęśliwym dzieciństwem, pachnącym czekoladą i watą cukrową. Jego kreator – Thierry Mugler – podobno odwołał się do pamięci zapachu waty cukrowej, która kupowała mu matka podczas niedzielnych spacerów.

Po anielsku, po diabelsku

Nie brakuje też przykładów łączenia w namingu i copywritingu anielskości z diabelskością. Wystarczy przypomnieć sobie takie nazwy jak: „Oberża pod kudłatym aniołem” „Anielskie Zapachy i Diabelskie Środki Czystości” czy „anielskie ruchańce” z Aniołowa (gdzie indziej po prostu racuchy) albo „diabelsko pikantny makaron >>anielskie włosy<<"( z „Doradcy smaku”)

I jeszcze garstka anielsko-diabelskich sloganów:
„Diablo dobre, Anielskie Przysmaki” („ Anielskie Przysmaki”)
„Danusia – diabelsko pyszna, anielsko słodka” („Wawel”)
„Diabelnie smaczny czy anielsko dobry? (gorące kubki, „Knorr”)
„Piekielnie ostry ketchup diabelski oraz niebiańsko łagodny ketchup anielski” („ Rolnik”)
„Anielsko, sielsko i potwornie” (Galeria „Zamek”)
„Diabelsko pyszne, anielsko zdrowe” (popularne)

copywriting, hasła reklamowe, nazwa dla firmy
Rozanieliło się nam w naszych miastach, miasteczkach i wsiach


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.


Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...