Przejdź do głównej zawartości

Płeć ma znaczenie


Mogłoby się wydawać, że przy marketingu kulinarnym nie trzeba zbytnio przejmować się targetem. Że każdy klient wybierze jedzenie: smaczne, zdrowe i… ładne. Tymczasem profesjonalne badania pokazują, że statystycznie – poza gustami wywiedzionymi z domu i z miejsca (w obu przypadkach trochę do powiedzenia mają stereotypy) – na wybory kulinarne wpływa….płeć.

4 fakty, o których dobrze pamiętać w marketingu kulinarnym

Kobiety jedzą emocjonalnie 

Statystycznie kobiety o wiele częściej jedzą emocjonalnie niż mężczyźni. Przez jedzenie często nagradzają się, poprawiają sobie nastrój, podbijają poczucie komfortu, redukują napięcie. Widać to było choćby u… Elki z Singielki.

A tak na serio od lat mówią o tym psychologowie i dietetycy. Piszą różne „kulinarne bziki”. I nieważne czy  chodzą w szpilkach,  balerinach,  czy tenisówkach jak na przykład Amy Thomas:

„Do dziś dnia babeczka potrafi przywrócić mi wiarę w to, że wszystko się jakoś ułoży”

albo
„Pomijam już fakt, że ledwo mieściłam się w dotychczas noszonych dżinsach od agnès b., ale zdałam sobie sprawę, że ciastami i innymi słodyczami, które pochłaniam na co dzień, zastępowałam to, czego naprawdę było mi potrzeba – mocnego ludzkiego uścisku”

albo
 „Naprzód! Dogadzaj sobie! Życie jest krótkie, więc najpierw sięgaj po deser!

                                                                        (Amy Thomas, autorka książki Paryż mój słodki)


Nieprzypadkowo czekoladoholizm jest ….kobietą. 

Kobiety jedzą „społecznościowo”

Statystycznie to w znakomitej większości kobiety dzielą się z innymi swoim kulinarnymi poszukiwaniami – gorączkami, ścieżkami, szlakami, czyli pasjami, smakami. Co tam smakami, poezją smaków!

Czy któryś z mężczyzn byłby w stanie rozpływać się nad smakiem kęsa croissanta, złożonego z „ tryliarda warstewek cieniusieńkiego maślanego ciasta splecionych i upieczonych w formie miękko-chrupiącej doskonałości”? Albo „jedwabistością naleśników”? No chyba, że był albo jest kulinarnym copywriterem. 

To, co napisałam powyżej jest oczywiście pochodną kobiecego „genu zbiorowości”: myślenia kategoriami my – płeć, rodzina, zespół, grupa, dobre i jak najszersze relacje, my mosty (i pomosty), furtki i bramy. Pochodną wrodzonej, niepoprawnej utopijności kobiet.

Jest też to, co napisałam powyżej efektem genetycznej skłonności kobiet do wypowiadania, opowiadania, nazywania, opisywania – do werbalizowania – jak mówią na mieście…

Kobiety jedzą estetycznie

Statystycznie także kobiety częściej niż mężczyźni w  kulinarnych wyborach kierują się zapachami, kolorami, fakturami, kompozycjami, opakowaniami. Są też bardziej otwarte na wybór z wielu możliwości (na smakowanie i doświadczanie) i na ogólną atmosferę, zwaną niekiedy klimatem czy aurą.

Co znowu wiąże się z właściwym kobietom, i świetnie opisanym w różnych podręcznikach, kobiecym widzeniem wszystkiego i wszystkich „w całości”. Podobno mózg kobiety nawet w spoczynku w 90% pozostaje aktywny – i pracuje, i przyjmuje, i przetwarza….

Może jednak szkoda, że kobiety nie myślą liniowo od – do (od A do B od B i C) i nie potrafią się zamknąć w swoim zielonym pudełku nicości. Choćby od czasu do czasu.

Kobiety wybierają jedzenie w zależności od przywiązania do ogólniejszych idei i wartości

Ponieważ lubię powoływać się na zewnętrzne dowody, oto dowód, że tak jest: że kobiety wybierają jedzenie w zależności od przywiązania do ogólniejszych idei i wartości. Dowód prosto z książki – może trochę starej, bo z 2011 roku (ale nieprzestarzałej):

„dla każdej grupy ważne jest, by jedzenie smakowało” i dalej:” dla Matek Polek, Pasywnych tradycjonalistek i Pseudonowoczesnych tradycjonalistek ma ono być sycące, dla Kobiet luksusowych i Ambitnych Europejek naturalne, a dla Wchodzących w życie szybkie i łatwe do przyrządzenia”*.

No i nawet przy marketingu jedzenia nie sposób zapomnieć o targecie.

* K.Pawlikowska, M. Poleszak, Czujesz?... czyli o komunikacji marketingowej i sprzedaży skierowanej do kobiet. CeDeWu.pl 2011.

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



                                                         

Komentarze

  1. Ciekawe podejscie do tematu i jakze prawdziwe.... Obserwujac kolezanki zauwazylam, niemal kazda w nich ma inny styl jedzenia. Moja Mama je zawsze "estetycznie" - talerz ma byc ladny, jedzenie kolorowe, lekkie i zdrowe. Natomiast ja uwielbiam dzielic sie jedzeniem z najblizszymi i ciagle zanudzam innych pytaniami "co ugotowac" :) Z kolei znani mi mezczyzni lubia jak jest duzo i smacznie. Plec faktycznie ma znaczenie !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc