Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2025

Ogień czy dym

Nie będę ukrywać, czasami inspiruje mnie Facebook . Czasami Instagram zrobi mi dzień. Ten albo ten wyświetli jakieś słówko, które ma w sobie dużo przylepności i znaczeniowej migotliwości. Każdy kto mnie zna dłużej wie, że lubię słowa migotliwe, a zwłaszcza migotliwe i społecznie istotne. Nie bez powodu kocham słowa:„purpurowy" i „smutek”. Wczoraj, dzięki Facebookowi, wróciło do mnie słowo ubuntu . Powróciło pod płaszczykiem wiralowej historii (z bardzo długą brodą!). Mowa w niej o odkryciu przez pewnego antropologa afrykańskiej wioski , którą rządzi absolutny duch jedności. No może to na wyrost powiedziane, bo duch jedności rządzi w tej historii tylko wśród dzieciaków, które nie dają się – ku zdziwieniu antropologa – uwieść rywalizacji. Manifestują: my, razem, tak samo, itd… Słowo ubuntu jest od lat znane Linuxsiarzom . Operują nim filozofowie, politycy i politologowie, etycy, prawnicy, specjaliści od zarządzania, od brandingu i marketingu – choć słowo to pochodzi z dalekiej Afr...

Łzy są OK

Taka sytuacja: siedzę w kawiarni, obok przy stoliku piątka młodych ludzi rozprawia o tym jak zarobić na kawiarni: tu i teraz. Nadstawiam uszy!  –  Kawiarnie zawsze służyły czemuś więcej niż wypiciu kawy. Wyłuskiwały poszukiwaczy i lubicieli .   – ???  –  No poszukiwaczy informacji, kontaktów, muzyczki dobrej pod ucho…   –  Aaaa..., o klimaciku mówisz!  –  No tak. Ludzie mają dobre kawy w domach, biurach…  –  Niektórzy mają nawet cztery kawomaty, he, he.  Niczym echo wróciło do mnie potwierdzenie starej tezy, że dobry kawiarniarz (kawiarniarka też!) to wyłuskiwacz potrzeb niby kawowych, pozakawowych, przykawowych. Kawa dla kawiarni – myślało mi się – może być tylko pretekstem, wabikiem. Stare hasło „Pokaż mi swoją ulubioną kawiarnię, a powiem ci kim jesteś!” – znowu wydało mi się nadzwyczaj wiarygodne. Przez moment pomyślałam nawet, że możliwa jest kawiarnia bez kawy.  Kawiarnie ze zn...

Mam oko na metki

Efemeryczne albo wręcz przeciwnie, piękne, interesujące,  „n a czasie", służebne. Myślę o metkach . Stali bywalcy mojego bloga wiedzą, że mam na nie oko. Właśnie wczoraj spotkałam się z „ ometkowaniem ” muzycznym i filozoficznym. Sztuka i filozofia przyszpilona do ubrań, przypadek to czy początek trendu?  Opowieści metek Opowieści metek Opowieści metek Opowieści metek Opowieści metek Teraz czas na Ciebie. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom. ***Polub   Content i Marketing   na Facebooku.  

Opowieści metek

Metka-metka, etykietka… Dźwięk tych słów przywołuje skrajne skojarzenie: nuda albo mój gust, moje możliwości, moja tożsamość! Metkoholizm żyje: w osobistych szafach, w strategiach brandingowych i marketingach, a nawet w sztuce.  Jeśli się wejdzie choć na chwilę w świat metek (etykietek i naszywek) to można dojść tylko do jednego wniosku: metka to mała to rzecz, ale wiele może! Zwłaszcza w czasach wzmożonej aktywności marketingowej i uważności konsumenckiej. Choć wartość metki świetnie znano już w połowie XIX wieku*. Jednym z pierwszych domów mody, który stosował metki odzieżowe, była firma Worth . Spółka prowadzona przez Charlesa Wortha i Otto Bobergha zaczęła działać w roku 1858. Więcej niż techniczna Metka może być: techniczna, aktywistyczna, motywująca, budząca uśmiech albo cuuudnie pachnąca ( marketing zapachowy ma siłę!).  Opowieści metek  Metka może też być małym dziełem sztuki (ach te metki vintage!). Nie raz bywała również obiektem artystycznych operacji. Przy ...