Jeszcze niedawno panowała u nas …kultura chodzenia. Wyrugowała ją z życia naszego powszedniego kultura jeżdżenia i „bycia wożonym". Nawet podróżników jak na lekarstwo. Zastąpili ich turyści, przemieszczający się po świecie coraz szybciej, ekonomiczniej, według listy „musisz zobaczyć”!
Z dawnej kultury chodzenia został tylko (?) zwrot „Będziesz chodzić ze mną?”, ostatnio kreatywnie włączony w marketing przez Lidla. Właśnie to Lidlowe przywołanie chodzenia zwróciło mnie ku myśleniu o umarłej kulturze chodzenia, i tej miejskiej, i tej wiejskiej. Idzie mi tu nie o chodzenie przygodne czy narzucone treningiem, ale chodzenie codzienne, wydeptujące własne ścieżki, uważniające i stopy, i to co pod nimi, i to co wokół. Psiarze wiedzą o czym mówię.
Wiedział o czym mówię Kurt Vonnegut, kiedy napisał:
„Kiedyś powiedziałem żonie, że idę kupić kopertę.
– Och – powiedziała – nie jesteś biednym człowiekiem. Więc, dlaczego nie wejdziesz do sieci i nie kupisz sto kopert i nie schowasz je do szafy?
I tak udawałam, że jej nie słyszę. I wyszedłem po kopertę, bo świetnie się bawię w trakcie zakupu jednej koperty. Spotykam wielu ludzi. I widzę pięknie wyglądające dzieci. I przejeżdża wóz strażacki. A ja daję im kciuki w górę. (…) No i oczywiście komputery za nas z tego zrobią. Ludzie z komputerów nie zdają sobie sprawy albo nie obchodzi ich to, że jesteśmy tańczącymi zwierzętami. Uwielbiamy się poruszać. A jakbyśmy już w ogóle nie umieli tańczyć.
Wstańmy wszyscy i ruszajmy się trochę teraz... albo przynajmniej zacznijmy tańczyć".
Kurt Vonnegut
Blogowanie to gra zespołowa.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)