Przejdź do głównej zawartości

Dni zaduszne po polsku


Listopad otwiera najbardziej polskie święto - święto Wszystkich Świętych, przechodzące w Zaduszki.To dni wypominkowe, sentymentalno-melancholijne, rodzinne inaczej niż inne święta.

Można by powiedzieć, że Wszystkich Świętych i Zaduszki to święta rodzinne horyzontalnie. Tak przynajmniej myślałam w dzieciństwie, gdy do grobu moich dziadków ciągnęli nieznani kuzyni i nieznane kuzynki mojego ojca.

Ci krewni w drugim i trzecim pokoleniu, ciągnęli za sobą pamięć odległych dziecięco-młodzieńczych czasów moich i „przedmoich”. A że dawniej rodziny były liczne, to wydawało mi się, że kuzynostwo mojego ojca jest niewyczerpane. Zawsze zjawiał się ktoś dotąd obcy, kto okazywał się …spokrewnionym, który właśnie z listopadową jesienią zleciał do gniazda. Do tego miejsca, gdzie na cmentarzu większość zmarłych nosiła takie samo jak on nazwisko. To dziwne i zwyczajne zarazem, gdy co kilka kroków trafiasz na nagrobek ze swoim nazwiskiem, a często i swoim imieniem, ale po tym w końcu poznaje się gniazdo.

Ci odlegli kuzyni i kuzynki, i moje nazwisko na wielu grobach spowodowały, że dość szybko wykiełkowała i pozostała we mnie myśl, że cmentarz to pole, gdzie można odnaleźć tożsamość.

Pamiętam też listopadowe ożywanie grobów poza cmentarzem, nieopodal rzeki, kolei i na rozstaju dróg. Dziś już nie mam kogo zapytać komu palono na nich świeczki: samobójcom, ofiarom nagłej śmierci, ofiarom wojen, które tędy chętnie przechodziły? Zbyt chętnie…

Pamiętam też zaduszkową czułość starych ludzi wobec dębów, brzóz i wierzb, zwłaszcza tych rosnących samotnie na polu. Mówili oni, że te dzrewa są istotami obdarzonymi ludzkim życiem i że pod nimi pokutuje duch zabitego człowieka. Do dziś nie jestem pewna czy mówili mi to serio, czy z potrzeby ubaśniowinia swojego małego świata: bez internetu, bez telewizji, bez nadmiaru książek i gazet. 

                                                              

Blogowanie to gra zespołowa. 

* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.

** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.


Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...