Przejdź do głównej zawartości

Mól książkowy, reaktywacja

Fakty są takie, że media społecznościowe nie pożerają starych mediów. Co więcej, bywają dla nich i ich zwolenników wyjątkowo gościnne. Weźmy na przykład  książkę i jej  fanów, czy było do nich kiedyś coś przyjaźniej nastawione niż …Instagram?

Dzięki Instagramowi  zaczął żyć swoim drugim życiem między innymi stary frazeologizm: „mól książkowy” i to  w ilu odmianach! Jako: #molksiązkowy,  #molksiążkowy, #mólksiążkowy  i najczęściej w angielskiej postaci – jako #bookworm, ale też jako… #bookdragon,  #booklion,
# bookeater.

#bookworm, #bookporn, Instagram, książka w mediach społecznościowych, mol książkowym społeczność książek
  #bookeater. Źródło własne.  

#bookworm

Fakty są takie, że #bookworm”  to  ten z  hasztagów, który autorzy instagramowych kont książkowych najczęściej używają w komunikacji w ogóle, a do autoprezentacji  swego bzika na punkcie książki w szczególności.

Poniżej zrzut z  ekranu z informacjami zwracanymi na zapytanie o popularność #bookworm,  skierowane do aplikacji hashtagify.me. Informacja dla mniej wtajemniczonych: hashtagify.me. to darmowe narzędzie do śledzenia  popularności hasztagów używanych na Instagramie i na Twitterze, jej dynamiki w ostatnich dwóch miesiącach, powiązań z innymi – synonimicznymi hasztagami, obecności w najczęściej używanych językach, z ograniczeniem do 6 języków, w których dany hasztag pojawia się najczęściej.

#bookworm, książka w mediach społecznoścowych, mól ksiązkowy, społeczność książek
Popularność #bookworm. Źródło: hashtagify.me.

Pełny raport o społeczności książek na Instagramie  (albo instagramowym content marketingu dla książki) wkrótce!!!

A tymczasem może zainteresują Cię:
#bookstagram, czyli pasja, (auto)promocja albo marketing
#bookporn, czyli książki inaczej

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.





Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Co to jest haul?

Słyszała(e)ś kiedyś wyrażenie „haul zakupowy”? Nie? To pewnie nie uczestniczysz w życiu zakupowej blogosfery, a zwłaszcza jej wersji wideo, czyli vlogosfery? A może słyszała(e)ś to wyrażenie, co więcej, masz o całym haulowym zjawisku już wyrobione zdanie? Może nie najlepsze? Masz pełne prawo! Podziel się nim, proszę. Będziesz moim pierwszym komentatorem! Haul i content marketing? A w ogóle dlaczego zajmuję się „zakupowym haulem”? Bo ciekawi mnie wszystko, co z marketingiem treści było związane, jest związane i związane być może w niedalekiej lub dalekiej przyszłości. A zakupowy haul jest chyba takim marketingiem, nawet jeśli nieświadomym czy spontanicznym, to znaczy przez nikogo nieopłacanym?    A tak nawiasem mówiąc, denerwują mnie te nazwy marketing treści czy content marketing, których jednak używam z całym dobrodziejstwem i… niedobrodziejstwem. Denerwują mnie, bo przecież chodzi tu nie tyle o marketing treści, ile przez treści i przez ten brak „przez” robi się zamę