Przejdź do głównej zawartości

Jedzenie. Literatura. Copywriting.


Jedzenie i literaturę łączy prastary i supermocny węzeł. Ileż to dzieł powstało przy stole albo „po stole”, ogólniej –  po bibce, biesiadce, bankieciku albo salonowym śniadaniu, obiedzie, podwieczorku,   kolacji,  albo… po weselu czy stypie.

Nawet Artur Maria Swinarski w latach 30. napisał złośliwe Natchnienie poety: 
Polski pisarz nos ma czulszy,
Żaden mu się rym nie uda,
Jeśli go nie wykołyszą
Polski śledź i polska wóda.
Złośliwa to strofka i podobno adresowana całkiem konkretnie, ale – jak mówią na mieście  – w każdej złośliwostce tkwi jakiś  owies prawdy.

Jest też inna prawda:  wiele fajnych  miejsc z jedzeniem powstało z flirtu  z literaturą.  I nie tylko modne tu i ówdzie księgarnio-kawiarnie mam na myśli . Nawet nie  ich specjalną odmianę  – jak wrocławska księgarnio-kawiarnia, która nawiązuje do  speakeasy (= „tajny" bar w czasach prohibicji). Choć trzeba przyznać, że speakeasy ze swoimi legendami, klimatami i klimacikami  to całkiem niezły partner dla starej i nowej literatury kryminalnej –  w tym rzecz jasna i  tej … spokrewnionej z jajami gotowanymi na twardo –  z kryminałami  hard boiled.

Mówiąc o flircie gastronomii  i literatury mam na myśli  także literackie  inspiracje w nazwach  restauracji, kawiarni, barów, bistr, knajp.  I  w tej tendencji nie ma rzecz jasna nic nowego.  Jest ona tak stara jak …otwarta na rynek gastronomia. 

Literatura w nazwach restauracji, kawiarni, barów

W zależność od wyobraźni,  ambicji, wiedzy, doświadczenia, relacji z dostawcami   i przyjętej  strategii rynkowej można swój  wymarzony lokal gastronomiczny nazywać po angielsku, włosku, francusku albo po staropolsku, albo właśnie z pamięcią o literaturze czy książce, jak na przykład: „Opasły Tom”  ( tu także możliwe wersje „Biblioteka”, „Biblioteczka”, „Etażerka”  albo nowocześniej – „Big Book Cafe”) albo nieco staroświecko – „Poezja” lub  „Literatka” ,  albo  bardziej kreatywnie: „Biały Kruk" „Bez tytułu”, „Między wierszami”, „Miedzy wersami”, „Między słowami”….

Albo można zdecydowanie postawić na cześć,  na przykład dla Hemingwaya – nie tylko  jeśli jest się właścicielem  coctail-baru, w którym stawia się na mojito i daquiri. Można też postawić na Hrabala (ach te mięska "U Hrabal"), albo Tolkiena ( już wyobrażam sobie te lembasy!) , albo Orwella – jeśli prowadzi się herbaciarnię, albo  Kafkę – który swobodnie mógłby stać się patronem wegetarian.

Można też w roli nazwy  wykorzystać jakieś  głośny tytuły:
  •  baśni  (oj było w naszej polskiej kawiarnianej historii parę kultowych  „Kopciuszków”),
  •  powieści ( pamiętacie „Czułego barbarzyńcę”?)
  •  wierszy (znacie  „Zaczarowaną dorożkę”?).  
Można wreszcie użyć imion ulubionych bohaterów – za  właścicielami  „ Starbucksa” –  dla niewtajemniczonych: Starbuck to jednen z bohaterów powieści  Moby Dick Hermana Melville' a.

Co jeszcze można? Pomożecie?

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...