Dzień to jednak scenarzysta, copwriter i poeta. Oto taki Czwartek zaprowadził mnie do banku, posadził w kolejce. Posadził mnie na takim miejscu, że na wprost moich oczu tańczyła reklama kredytu z wielkim sloganem: Życie jest zbyt krótkie aby się ograniczać!
Moja uwaga rozszczepiła się pomiędzy myśleniem o (nie)ograniczaniu się a szukaniem puenty dla eleganckich pracowniczek banku halsujących pomiędzy bankowymi tam i siam.
Na szybko stworzyłam nawet bankowe niby haiku:
Jesień, południe, bank,
zapięte, na wysokich obcasach, płyną staccato,
- kapłanki finansów.
A potem, halsując po mieście trafiłam na koniec otwartego warsztatu psychologicznego. Jego kodą było losowanie „zdań do przemyślenia”. Wylosowałam pytanie: „Jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby nie było żadnych ograniczeń, np. finansowych lub zdrowotnych lub innych”.
To nie mógł być przypadek. Czwartunio po raz drugi postanowił namówić mnie do myślenia o ograniczeniach, barierach, limitach.
No i o zgrozo wymyśliłam, że ograniczenia są błogosławione: dają napęd do marzeń, do dobrej zazdrości, do walki i do odpuszczania kiedy trzeba, do radości ze zwycięstwa i do pogodzenia się z porażkami.
Ograniczenia są jak wielka woda, trzeba właściwie ocenić ich siłę. Ot, tak sobie wymyśliłam Czwartuniu.
O wartości limitowania w marketingu pisałam tutaj:
Owoce zakazane i limitowane sprzedają się najlepiej…
Blogowanie to gra zespołowa.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)