Przejdź do głównej zawartości

Słowa lutego 2018


No i skończył się luty, w finale błękitny od mrozu. Jednak zanim wszystko w lutym skostniało, nieźle wrzało.Także w nomenklaturze przewijającej się przez media i e-media wszelkiej maści. 

10 wybranych słów lutego 

słowa lutego, luty, słowa, popularne w mediach
Słowa lutego2018
konsensualna niemonogamia (consensual non-monogamy) – nazwa dla związków otwartych, wszelkiego rodzaju swingingów i poliamorii. Nie powiem, jaki odpowiednik zastosowałyby tutaj nasze babcie, bo z reguły nie lubię… dysfemizmów.
coparenting – nazwa dla wspólnej przestrzeni  rodzicielskiej. Stosowna i stosowana w  sytuacjach, w których dwójkę ludzi łączy tylko (albo aż!) wspólne dziecko. 
instagramowy fejm –  nazwa związana z praktykowaniem Insta, stosowana w dwóch różnych znaczeniach: neutralnym i  realistycznym. W wersji neutralnej dla nazwania wysokiej pozycji na wyspie Insta, obliczanej ilością obserwatorów (w większości na szpilkach, w sukienkach, w spódnicach, ale nie tylko, nie tylko). W wersji realistycznej służy nazwaniu praktyki "follow/unfollow". Polega na tym, że sprytniejsza osoba zostawia obserwację, ktoś jej oddaje, a następnie ta pierwsza osoba cofa obserwację. W ten sposób ma duuużo obserwujących, ale obserwowanych mało. Potocznie ta taktyka zdobywania fanów  jest nazywana „rasowaniem reflektorów” albo „regulacją reflektorów”.
fabryka fejków – nazwa dla domowej i przemysłowej produkcji fałszywek: fałszywych  profili, fałszywych zasięgów,  fałszywych informacji. W efekcie – fałszywych cewebrytów, celebrytów i innych bytów. Nazwa „fabryka fejków” odżyła w związku ze zdemaskowaniem przez dziennikarzy „NYT”  „fabrykacji  popularności” przez amerykańską firmę Devumi. Jej klienci mieli pozyskać łącznie …. 200 mln „followersów”.   Sami dziennikarze „NYT” zostali klientami firmy i za 225 dolarów kupili na Twitterze 25 tys. obserwatorów.
smartfonowe zombie – nazwa posiadaczy smartfonów znieczulonych na współobecnych ludzi, na budowanie relacji, klimatu,  aplauzu…  Na imprezach można ich rozpoznać po tym, że zamiast  współuczestnictwa „łapią foty”. Czasami mówi się o nich martwe „smartfonowe roboty”.   Powiazane: fonoholizm, nomofobia.
vogwariacje – odpowiedź mediów społecznościowych na okładkę pierwszego numeru polskiego wydania „Vogue`a”. Ochy i achy, totalna krytyka i memy w stylu: szaro, krzywo, przaśnie. Żart, ironia, głębsze znaczenie? Niektórzy zaczęli się zastanawiać czy „ironia”  jest/ będzie nowym narzędziem marketingowym. Powiązane: mem, remiks, real time marketing.
#plogging (pluck+jogging) – nazwa hastaga, wygenerowanego  dla oznaczania joggingu ekolożek, w którym przebieżka jest łączona ze zbieraniem śmieci.
efekt Streisand – nazwa dla dość  dziwacznej konsekwencji „wymazywania z Internetu”. A jest nią wzrost zainteresowania o wymazującym i przedmiocie wymazania. Nazwa została wzięta od nazwiska znanej amerykańskiej piosenkarki i aktorki, która chcąc zapobiec rozpowszechnieniu zdjęcia swego domu w Malibu w Kalifornii,  usunęła je z Sieci. Informacja o tym wywołała lawinę wyszukiwań.
ojkofobia – nazwa dla  różnych odcieni niechęci  (od niechęci do nienawiści) do domu i tego co domowe, co oczywiście można rozciągnąć na nienawiść i  do ojcowizny,  i do ojczyzny. Jest to absolutne przeciwieństwo ojkofilii.  Powiązane: autostereotyp, pedagogika wstydu.
feministyczny ekstremizm/ feminazizm –  dysfemistyczna nazwa dla działań spod znaku „Aborcja jest OK!”

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.




Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Copywriter, kto to?

O copywriterze mówi się żartobliwie copyrider, copyfighter, copyRAJTER. Nierzadko copywriterzy sami tak mówią o sobie. Nazywają się także mistrzami od słownych aperitifów, żonglerek, gięć i załamań. Tymczasem copywriter jest specjalistą od… tekstów, które mają sprzedawać. Choć dzisiaj już nie tylko, bo sprzedaż to tylko jedna z NOA – najbardziej oczekiwanej akcji. Celem copywritera mogą więc być takie NOA, jak: odwiedzenie innej podstrony lub strony, zapisanie się na newsletter, wypełnienie formularza, kontakt z przedstawicielem firmy. Copywriter jest więc specjalistą od tekstów, którą mają prowadzić do NOA i nie tylko (o czym poniżej). Tworzy anonimowo i   zwykle w organicznym związku z przekazem wizualnym. Jak mówił przed laty Leo Spitzer, copywriter uprawia swoisty Gebrauchkunst – sztukę stosowaną, użytkową, która należy do ustalonego porządku codzienności. Zakres prac copywritera Dziś w zakres prac copywritera wchodzą też: tworzenie nazw dla organizacji i produktów

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła