Przejdź do głównej zawartości

Powrót z wakacji


Czas cudownego lenistwa dobiegł końca. Zaczynam na nowo relacjonowanie moich przygód, potyczek, wojen i ugód ze słowem. A właściwe ze słowami, z rojem słów i …szczyptą obrazów.

Po wakacjach nic się u mnie nie zmieniło. Dalej jestem przekonana, że to ciągle słowa w sposób pierwszorzędny decydują o sukcesie każdej komunikacji (no prawie każdej!), bo: przyciągają, zwracają i podtrzymują uwagę, oświetlają, pomagają zatrzymać w pamięci i …interpretują obrazy. Wyobrażacie sobie na przykład obrazy bez tytułów?

Same obrazy nie wystarczą

O już słyszę ten koronny argument: A przykład Beksińskiego? Sam nie tytułował swoich obrazów i dopisywanie im tytułów to profanacja! A ten strumień obrazów Bez tytułu, które od wieków wiszą w polskich i zagranicznych galeriach, przyciągając uwagę swoim...niezdefinowaniem?

No cóż, nietytułowanie w świecie tytułowania to sposób na wyróżnienie. Chyba jednak nie najlepszy dzisiaj, w czasach kultu użyteczności i wyszukiwania „obiektów” po słowach i frazach kluczowych.

Poza tym większość osób „konsumujących”  obrazy (malarstwo, rysunki, grafiki, fotografiki) potrzebuje choćby jednego słowa, które poinformuje, pozwoli dostrzec szczegóły, uruchomi ciąg skojarzeń, pobudzi emocje, nada kierunek wyobraźni, wbije w pamięć …  Albo ustawi w jakimś szeregu/serii, jakimś porządku. Albo nada głębi. Albo uwspółcześni. Albo „zmemuje”. By zilustrować ten ostatni przypadek wystarczy tylko podpatrzeć tytuły nadawane klasycznym obrazom przez netowych dowcipnisiów. Przykłady? Między innymi tutaj: http://joemonster.org/art/27271.

Niezłym przykładem na kreatywne, dowcipne (nie bez nutki autoironii i ironii) i pożyteczne (promocyjnie i marketingowo!) używanie słów w związku z obrazowaniem są tytuły abstrakcyjnych prac Sławomira Marca z serii: Obrazy użytkowe. A wśród nich można znaleźć: Obraz na poprawę pamięci, Obraz na słoneczną pogodę, Obraz przeciw chrypce, Obraz na uspokojenie, Obraz na poprawę kondycji, Obraz na karierę estradową, Obraz na przyrost prestiżu, Obraz na przyrost cierpliwości, Obraz na pomnożenie majątku, Obraz na wzmożenie inteligencji, Obraz na porost włosów, Obraz przeciw korkom ulicznym, Obraz przeciw rdzawieniu duszy, Obraz przeciw nieuzasadnionym melancholiom...

Ale w końcu to Sławomir Marzec, ten sam, który powiedział:
 "Tytuł w sztuce jest zazwyczaj kompromisem na rzecz tak zwanego "społeczeństwa", dla którego sztuka nabiera znaczenia, gdy jest o czymś, gdy coś przedstawia. Nawet już fachowcy od sztuki częściej dziś mówią o owym "czymś", co sztuka przedstawia, niż o samej sztuce”*. 

W królestwie słów

W królestwie słów

Niech żyją słowa i cała reszta

A więc znów będę pisać o słowach, które informują, zwracają uwagę, nawiązują i podtrzymują relacje, budują blogi i inne contenty, pomagają w wyszukiwaniu, sprzedają. I znów będę pisać o książkach-pomostach do innych… Do innych copywriterskich i marketingowych światów…
A zatem zapraszam na nowe jesienne otwarcie 2016…

* Sławomir Marzec, Wszystko czyli obraz i obrazy. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 2012.



Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.
 

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Copywriter, kto to?

O copywriterze mówi się żartobliwie copyrider, copyfighter, copyRAJTER. Nierzadko copywriterzy sami tak mówią o sobie. Nazywają się także mistrzami od słownych aperitifów, żonglerek, gięć i załamań. Tymczasem copywriter jest specjalistą od… tekstów, które mają sprzedawać. Choć dzisiaj już nie tylko, bo sprzedaż to tylko jedna z NOA – najbardziej oczekiwanej akcji. Celem copywritera mogą więc być takie NOA, jak: odwiedzenie innej podstrony lub strony, zapisanie się na newsletter, wypełnienie formularza, kontakt z przedstawicielem firmy. Copywriter jest więc specjalistą od tekstów, którą mają prowadzić do NOA i nie tylko (o czym poniżej). Tworzy anonimowo i   zwykle w organicznym związku z przekazem wizualnym. Jak mówił przed laty Leo Spitzer, copywriter uprawia swoisty Gebrauchkunst – sztukę stosowaną, użytkową, która należy do ustalonego porządku codzienności. Zakres prac copywritera Dziś w zakres prac copywritera wchodzą też: tworzenie nazw dla organizacji i produktów

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła