Przejdź do głównej zawartości

Sekret skutecznego blogowania


Jakiś czas temu pisałam o zaletach pozostania w blogowej niszy. Dziś wracam do tematu. Wracam, bo oto znalazłam jeszcze jeden argument, że blogowanie w niszy może być czymś, co podziała wyróżniająco, odróżniająco i pozycjonująco na zatłoczonym blogerskim rynku „dla wszystkich i o wszystkim”.

Niszowość może tu być… Fioletową Krową. Tym czymś, co pozwoli stać się niezwykłym, rozpoznawalnym i być „podawanym dalej”.


Niszowość może nieźle pozycjonować

A być rozpoznawalnym i szerowanym” w zatłoczonym i sformatowanym świecie bloggingu nie jest wcale czymś łatwym. Wiem o tym ja i każda oraz każdy, którzy choć trochę pobyli w blogosferze.

To odwołanie do Fioletowej Krowy nie jest przypadkowe, bo oto sam Seth Godin podpowiada, że bycie w niszy nie tylko nie skazuje na zmarginalizowanie, ale stwarza szansę. I choć jego podpowiedź ma już swoje lata (książka Fioletowa krowa została wydana w 2003 roku), to nic nie straciła z aktualności. Co więcej, jej treści zostały wzmocnione przez innych piewców niszowości, jak na przykład przez Chrisa Andersona, autora książki The Long Tail: Why the Future of Business is Selling Less of More (2006).

Co prawda Godin, skądinąd także bloger, mówi o biznesie. Ale jego uwagi o miejscach wspólnych pomiędzy biznesem i niszowością dają się z powodzeniem zastosować i do blogowania. Blogowanie i biznes mają ze sobą wiele wspólnego. Zdaje się, że powtarzam to jak mantrę.

Niszowe działania, które przyniosły sukcesy

Mówiąc o biznesowych sukcesach opartych o niszowość, Seth Godin podał przykład sklepu zoologicznego, który od 20 lat zajmuje się sprzedawaniem tylko…kijanek. Mówił Godin: „Ponieważ firma uparcie skupiła się na wąskiej niszy, każdy, kto zechce kupić kijankę, nie będzie miał wątpliwości, do kogo powinien się zwrócić”.

Dalej podawaje Godin przykłady położonych obok siebie sklepów: Tylko Żarówki i Tylko Abażury. Kiedy indziej mówi, że gdyby był prawnikiem specjalizowałby się w bardzo wąskiej niszy, bo tylko w ten sposób mógłby zbudować swoją rozpoznawalność, zasięg i markę.

I jak czas pokazał, wąska specjalizacja stała się prawdziwą Fioletową Krową dla małych i średnich kancelarii prawnych. W polskiej blogosferze niezłą historię mają blogi prawników dedykowane problemom specjalnych klientów – freelancerów, grupy osób związanych z przemysłami kreatywnymi, branżą e-commerce czy osób zainteresowanych prawem dla pacjenta,  farmaceutycznym, transplatacyjnym czy kanonicznym – a szczególnie kościelnym unieważnieniem małżeństwa.

Tendencje do rozszczepiania tego, co masowe,  na osobne oferty dla  mniejszych grup odbiorczych widać też w świecie mediów. Choćby w rezygnacji z prowadzenia magazynów typu Dom i ogród na rzecz osobnych edycji, na przykład  O domu, O ogrodzie i Zrób to sam i dalej: Zrób to sam z drewna, itd..

Co daje blog niszowy

Blog niszowy daje przede wszystkim:

  • wyróżnienie
Naprawdę łatwo dać się zapamiętać, wyróżnić (i promować też!) blogując na przykład o: akwarystyce,  niezwykłych opakowaniach, repaintingu, stanikach… A na pewno dużo łatwiej niż w morzu blogów osobistych i wielotematycznych czy  wśród setek tysięcy blogów kulinarnych czy modowych.
  • zharmonizowanie z budowaniem marki osobistej
  • możliwości jasnego i spójnego bycia w Sieci i definiowania przez innych – kojarzeń z określoną wiedzą, doświadczeniami, umiejętnościami rozwiązywania określonych problemów
O innych korzyściach poniżej:

blog niszowy, blogowanie w niszy,  blogi niszowe
9 zalet bloga niszowego


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.
 

Komentarze

  1. Bardzo dobry wpis, niestety nie wiem co może być niszowe u mnie. Pole dance chyba stał się bardzo popularny i nie mam co liczyć, że ten rodzaj sportu mnie wypromuje. Ale chce po prostu robić dobrze to co lubię - projektować grafiki i ćwiczyć ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że pole dance jest popularny, ale jest o nim wiele blogów? Z technicznymi wskazówkami jak co ćwiczyć, jak poprawić, co pole dance daje, po co go ćwiczyć? Nie siedzę w tym, ale nie sądzę ;). Nadal wydaje mi się, że spokojnie możesz go potraktować jak niszę :).

      Usuń
    2. Dzięki Olga, uprzedziłaś mnie z odpowiedzią. Zgadzam się w stu procentach :)

      Usuń
  2. Wartościowy tekst. Od zawsze na uczelni wpajano nam wiedzę na temat tego, że żeby się wybić, trzeba znaleźć niszę. Mój blog jednak nie jest niszowy, ale dzięki zaangażowaniu i pisaniu treści, które są ciekawe (życiowe), udaje mi się znaleźć odbiorców. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zaczynając pisać swojego bloga od razu wiedziałam, że będę pisać o praktycznej (takiej przydatnej w życiu, pracy) nauce języków obcych, a dokładniej francuskiego i angielskiego, oraz rozwoju zawodowym. Dla mnie od zawsze to była jedna całość. Poza tym z doświadczenia wiem, że za nauką języka z reguły kryje się inny cel (dużo ważniejszy od znajomości samego języka) do osiągnięcia, np. zmiana pracy, emigracja, rozwój firmy, miłość... Tak więc u mnie na blogu zdecydowanie dość nietypowo, żeby nie napisać niszowo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje za zdecydowanie, konsekwencję i wybór niszy. Masz w 100% rację, że praktyczna nauka języka obcego to nisza-rzeka albo nisza-las, co to bezkarnie pozwala śpiewać, mówić, paplać, gaworzyć o nieprzebranych rzeczach. Zazdraszczam, choć też nie tkwię w wąskiej niszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony - zgadzam się z tym. Ale z drugiej - to chyba nie dla mnie. Nie lubię zamykać się w takich niszowych ograniczeniach, lubię mieć furtkę na różne "skoki w bok" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Skoki w boki", kto tego nie lubi? Tylko z tym skutecznym blogowaniem jest trochę tak, jak z biznesem. Rozproszenie uwagi i energii teoretycznie "zwiększa pole rażenia", ale praktycznie...osłabia jego siłę :)

      Usuń
  6. Niszowość może czasem oznaczać nie tylko temat, ale także podejście do bardzo popularnego nurtu np. lifestyle'u czy parentingu. Są blogi, które czyta się z uśmiechem na ustach, wraca się nawet do starych tekstów, i takie, które po przeczytaniu artykułu się zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jasne! Masz rację zupełną. Tylko to, co przywiązuje czytelników, czy - mówiąc szerzej - publiczność, ja połączyłabym raczej z czymś co łączy się z posiadaniem "wyjątkowego stylu" blogowania. Na przykład z wyjątkowym dystansem czy humorem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...