Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2021

Czerwiec 2021 albo ostateczna śmierć przyjemności

Pamiętam te dawne transmisje telewizyjne – letnie wieczory, na szarym ekranie Opera Leśna w Sopocie: piękne kobiety, piękni mężczyźni, piękne piosenki. No dobrze, może nie wszystko i wszyscy byli piękni, ale wszyscy byli świetnie skrojeni. Dosłownie i w przenośni. Jak ... słowiki. Pamiętam jak z Z. czekałyśmy na tamte obrazy z eleganckiego Sopotu w  czasie festiwali piosenki. Każda z nas czekała na coś innego: Z. na paradę piosenki, ja na – paradę elegancji: fryzur, makijaży, sukien i …klipsów oraz innej biżuterii. Czekałam na kobiety z klasą, na  dżentelmenów, na  ludzi z aurą – na scenie i na widowni. Dziś przeglądam za to nagłówki doniesień i zdjęcia z Polsat SuperHit Festiwal 2021. I dopada mnie myśl o totalnej śmierci elegancji, subtelności, wdzięku. I dobrego smaku. I przyjemności. Przyjemności rozumianej po prostu: jako plaster na braki nasze codzienne. Taki plaster nasączony pięknem słów i muzyki: naturalnym, delikatnym, budującym, uniwersalnym choć śpiewanym w nieznanych język

101 dowodów na siłę truskawek

Truskawki. W sezonie można o nich bez końca. Można różnie. Najczęściej  mówi i pisze się o nich kulinarnie, prosto i technicznie, niczm  na zamówienie receptariusza. Ale o truskawkach można też mówić entuzjastycznie, z takim dzikim entuzjazmem, jak umieją tylko Amerykanie, śpiewający: Very! Berry! Strawberry!  Very! Berry! Strawberry!   Można też  mówić/ śpiewać o truskawkach w stylu Moni-Mini – ciut dziko, ciut infantylnie, w każdym razie wesolutko: Strawberry pie-yai-yai-ya-yai Strawberry pie, oh, strawberry pie Strawberry pie-yai-yai-ya-yai Strawberry pie, oh, strawberry pie Juppai amai strawberry pie Chicchai amai strawberry pie Saa! Ippai yume no mini pie! Można też o truskawkach opowiadać w sposób pyszny narracyjnie, prosty i plastyczny, akcyjny, z brawurowym finałem (nieomal filmowo) i z socjologicznym podtekstem, jak to umiał tylko – Johnny Cash. W  Strawberry cake śpiewał mniej więcej tak: W Nowym Jorku po prostu szedłem ulicą Zabrakło mi pieniędzy, nie miałem nic do jedzenia

Bo nadmiernie słodkie były

Oto właśnie media obiegła wieść, że Jeanette Winterson spaliła autorskie egzemplarze własnej, świeżo wznowionej książki. Spaliła je na znak protestu przeciw swojemu wydawcy, który – bez jej zgody – umieścił na okładkach blurby , które nijak miały się do jej powieści. Były miłe, słodkie i takie „domowe”, że kojarzyły się z „literaturą kobiecą najgorszego sortu”. Nie było w nich nic z tego, na co stawiała autorka od zawsze, jak: figlarność/frywolność, dziwność, nowoczesność, nowatorskość – literacka i obyczajowa, rzecz jasna. Bo blurby były bez ognia, bez żaru, bez energii, bez namiętności i bez prawdy – można przyjąć, że taka jest autorska motywacja performansu, który można by nazwać roboczo „Palę blurby”.    Oczywiście nikt nie wie, jak było naprawdę. Czy poszło o mdłe blurby i beznadzieją komunikację na linii autorka – wydawnictwo, czy o wykorzystanie blurbów, a właściwie nieporozumienia w sprawie blurbów, do specjalnej promocji autorki i jej twórczości. Tak czy siak, o blurbach i geś

Na przykład tuje

Co ja czytam? Tujki -*ujki, tuja-truja, ogrodowe czopki, ogrodowy obciach, cmentarne ziele, ziele Grażyn i Januszów, ogrodowe klony, tujoza, tujomania, zatujowani, zatujeni… Jasne, że chodzi o tuje, a może o  krytykę mody na tuje, a może o promocję mody na beztuje: wodooszczędną, propszczelą i proowadzią, prapolską, słowiańską. Gdzieś na pewno czytałam: „Nie bądź Indianinem, Słowianie okadzali się cisem! Jest to doskonały przykład tego, że każda przestrzeń – nawet prywatny ogród – może stać się w komunikacji polem zastosowania technik manipulacyjnych: strzelania dysfemizmami, ćwierć i półprawdami, niedopowiedzeniami przechodzącymi w kłamstwa, obrazami i sloganami podszytymi złymi skojarzeniami i emocjami, clickbajtowymi tytułami medialnych doniesień.  Jasne, że wiele z tych technik koliduje z doświadczeniami codzienności, na przykład obrazowanie tui jako „cmentarnego ziela”. Wystarczy pójść na stare cmentarze, by zobaczyć, że za równie cmentarne mogą uchodzić opiekuńcze lipy, nieśmiert