Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

O storytellingu

„Fakty mówią – historie sprzedają” – to stare amerykańskie przysłowie. Inni dodają: historie urzekają, przekonują, przywiązują, konwertują, czyli dają zarabiać. I to nie tylko profesjonalnym pisarzom czy gawędziarzom, ale także autorom marketingowych opowieści wszelkich: od tych ustnych począwszy, na tych rozwijanych w mediach społecznościowych skończywszy.  Fakty mówią- historie sprzedają. Storytelling w świecie treści Storytelling odsłania jeszcze jeden związek pomiędzy treściami i marketingiem oraz kreowaniem wizerunku. Inny niż fictomercial , o którym pisałam ostatnio, inny niż content marketing. O storytellingu marketingowym w historycznym wydaniu, bardziej intuicyjnym niż opartym na marketingowej refleksji, pisałam już wcześniej. Od lat storytellingowych opowieści z początku XX wieku zmieniło się bardzo wiele. Zmieniło się dużo w teoriach i praktykach, które  wykorzystują opowiadanie do swoich celów: psychologicznych, socjologicznych, pedagogicznych,

Fictomercial, czyli lokowanie produktu

A ja wciąż o pisarzach i reklamie… Tym razem przysiadłam nad hasłem „fictomercial”. Co prawda liczy ono sobie już 14 lat, ale wciąż jest mało znane i wciąż nie ma polskiego odpowiednika. I to pomimo tego, że praktyk, które dają się objąć nazwą fictomercial przybywa, także w Polsce. Fictomercial to lokowanie produktu w literaturze, a nazwa „fictomercial”wywodzi się od złożenia słów: fiction+commercial. Jej narodziny łączone są z książką Fay Weldon The Bulgari Connection (2001).  Wyróżnikiem lokowania produktu w literaturze jest jego naturalne powiązanie ze światem przedstawionym w utworze literackim, a także książce czy e-booku. Niektórzy utrzymują, że także w dialogach postaci teatralnych, filmowych czy komiksowych. Uwaga! Powiązanie to musi być konsekwencją umowy zawartej pomiędzy autorem i właścicielem marki. Ta umowa jest clou sprawy, bo nierzadko można znaleźć w utworze, w żaden sposób niesponsorowanym, przywołania czy opisy konkretnych marek lub  produktów. Wszak pisa

Kryzys w komunikacji marki

Nie tak dawno pisałam o sennym koszmarze, o śnieniu o stworzeniu mema, którego rozgłos obraca się przeciwko twórcy. I oto mamy przykład z życia wprost wzięty - koszmarny post pewnej agencji marketingowej opublikowany na Facebooku, a dedykowany marce wódki „Żytnia”. Kaskada błędów W tej komunikacji popełniono całą kaskadę błędów wynikającą z braku … wyobraźni albo mówiąc inaczej z: historycznej ignorancji, z kulturowej i prawnej nonszalancji.  Konia z rzędem temu, kto da trafną odpowiedź czy te błędy wzięły się z braku wiedzy. doświadczenia, smaku czy … ze znajomości natury Facebooka. Może właśnie wzięły się z wyścigu z czasem, by jak najszybciej stworzyć mem?  Może  z działania b ez żadnej strategii marketingowej i wizerunkowej, a jedynie w chęci nadążania za żarłocznością „Facebooka” i podobno bliźniaczego apetytu facebookowych fanów też (choć tutaj już szłoby się wadzić, wszak mało kto lubi być dokarmiany przez cały dzień).  Taki pośpiech, podsycany przez niek