Przejdź do głównej zawartości

Posty

Niepotrzebna miłość taka

  Pisze mi się pewien dramacik. Taki do czytania wierszami i pomiędzy wierszami. Zdradzę Wam jego fragment: - Gdybym była ministrą oświaty, natychmiast skreśliłabym z listy lektur Romea i Julię. - Serio? - Serio, serio. To ramota jakaś, o miłości od pierwszego wejrzenia aż po grób. Taka miłość świetlista! Taka samoofiarna! To bujdy z chrzanem. Nie powinno się nią karmić dzieci. Love is love – przychodzi i przechodzi.  - Nie jesteś sentymentalna. - Nie, nie lubię zbierania wyblakłych emocji. Lubię oczyszczać. Lubię skandynawską czystość przestrzeni. No i jestem FEMINISTKĄ!!! -  A Romeo i Julia   i feminizm mają kosę? - No a jak nie, jak tak, patrz co tam gadają:  Zawżdy z mężczyzną przybywa kobiecie.* Amor, gałgan i bałaganiarz. *William Shakespeare, Romeo i Julia. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom. ***Polub   Content i Mar
Najnowsze posty

Serce czy parasol

Osoby: babcia i wnuczka Miejsce: w pobliżu pewnego mostu, w pewnym mieście Czas: Walentynki 2024  - Patrz babciu! Serca na moście! - Dzisiaj Walentynki, a serce jest obrazem miłości. Jej znakiem. - A czemu serce, a nie... parasol? - Parasol?  - No bo chroni przed ulewą i słońcem. Mówi się nawet: „złamane serce”, a przecież serca nie da się złamać i pokazać, że jest złamane. A parasol nietrudno złamać i obnosić złamany..  - Masz rację, parasol chroni i zbliża jak żaden inny przedmiot – odpowiedziała babcia. - I nie da się iść w trójkę pod parasolem – pomyślała. Potem jeszcze przemknęły w jej głowie myśli o miłościach dzisiejszych, kiepskich jak jednorazowe parasole, które tak łatwo się gubią, które tak łatwo odstawić, zostawić, zapomnieć . Zwinąć…  Kiedyś ludzie reperowali swoje parasole. Pochylali się nad każdym rozdarciem. Kiedyś  ludzie śpiewali: Idąc we dwoje wzdłuż pól i borów Jak miło jest wsłuchiwać się W dudniący górą spod parasola Padającego deszczu śpiew Chciałem diabelnie jak

Walentynki +

Walentynki to święto młode  i obce z pochodzenia. Dobrze suflowane przez marketig – puchnie z roku na rok i „terroryzuje” parki i pary, nakazując obchody na ciepło, słodko, puchato, różowo (i/albo czerwono), z sercem w centrum i tle.  V-Day - Hej, Walentynki są nie tylko dla par! – dobiegł mnie wczoraj fragment siostrzano braterskiej rozmowy, gdy zamykałam drzwi mojego mieszkania. - Dla samotnych i grubych też – krzyknął jej kilkuletni braciszek z półpiętra, odwracają się w moim  kierunku.  Ach, ci braciszkowie – pomyślałam. I im bardziej myślałam, tym bardziej mi wychodziło, że jednak Walentynki ewoluują. Jeszcze kilka lat temu dla samotnych były impulsem do walki z anglosaskim niby-miłosnym obciachem albo do urządzania Antywalentynek. A teraz – proszę – nawet dziecko wie, że Walentynki są dla wszystkich, dla samotnych i grubych, piegowatych i pryszczatych, z cienkim włosem, długim nosem…. ( Ehhh, poniosły mnie rymy, poniosły).   Im bardziej myślałam, tym bardziej mi wychodziło, że tr

Jabłka czarnobylskie

Lwy marketingu wiedzą, że nie ma całkiem złych strategii, nazw, sloganów, handlowych opowieści. Na każdą strategię może się znaleźć „czuły target”. Taka refleksja przyszła mi na myśl, kiedy dzisiaj – porządkując papiery trafiłam na cytat: „ Jedna Ukrainka sprzedaje na bazarze wielkie czerwone jabłka. Woła: >>Kupujcie ludzie, jabłuszka! Czarnobylskie jabłka!<<”. A drugi jej radzi: >>Kobito, nie gadaj, że to czarnobylskie, bo nikt nie kupi<<”. >>Gadanie! Jeszcze jak kupują! Jeden dla teściowej, drugi dla szefa! <<” . Swietłana Aleksijewicz, Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.

Wiśniowa kolęda

  Chodzą za mną wiśniowe obrazy, niczym za Hemarem, Marianem Hemarem. Tym samym, który pisał przed laty:  Czasem, raz na tysiąc lat Taki sen się dziecku przyśni Że z kwitnących w grudniu wiśni Prószy w mieście biały kwiat Noc Bożego Narodzenia Po raz pierwszy o wiśniach pomyślałam w Andrzejki, po raz drugi – w Barbórkę. Chyba odezwały się moje wyrzuty sumienia, bo minął kolejny rok i znowu nie udało mi się ściąć bodaj gałązeczki wiśni i znowu nie uda mi się sprawdzić czy ścięta w dniu św. Andrzeja, albo w wigilię św. Barbary, rozkwitnie w Boże Narodzenie. I znowu będę musiała obejść się bez wiśniowej wróżby  dla nadchodzącego roku.  Chodzi mi też po głowie Wiśniowa kolęda ( Cherry Tree Carol ), odkryta przeze mnie latem tego roku, całkiem przypadkiem, choć ludzie mówią, że nie ma przypadków. Błądząc późnym latem po starych balladowych ogrodach, znalazłam anglosaskie cacko, pełne apokryficznej cudowności – epicko-liryczne, z kroplą dramaturgii. W tłumaczeniu na polski ta kolędo-ballada

Złodzieje Bożego Narodzenia

No i zaczął się grudzień. Instagramerki rozpoczęły już zjadanie adwentowych czekoladek, florystki leczą palce po „wieńcowych pracach ”, pierwsze pierniki dojrzewają w świątecznych puszkach i puszeczkach …  Rozsypały się po świecie stada mikołajów i mikołajek, a za chwilę ich śladem ruszą tabuny aniołów i anielic oraz kopie świętej Łucji. Otworzyły się świetlne ogrody i świąteczne jarmarki.   Intelektualiści i media stawiają ostatnie kropki nad świątecznymi tematami i temacikami. Ciekawe czym zajmą się tego roku? O płci reniferów św. Mikołaja,  płci elfów czy samego Mikołaja już było, o pokarmie aniołów też, he, he nawet tutaj.  Świateczni hejterzy też już powoli budzą się ze snu, obrzydzając choinki („martwe drzewka”), życzenia („nieżyczenia”), Boże Narodzenie samo w sobie „ (…)Boże Narodzenie to kłamstwo, w które nikt nie wierzy”), tradycję („gdy słyszę słowo tradycja, nóż mi się otwiera w kieszeni”). Ciekawe: dla fanu czy z resentymentu? A może to jeszcze całkiem co innego…  "Gr

Zielenizmy i coś więcej

  Wiele w moim warsztacie cenności, które nie zasłużyły „by robić za śmieci”. Są to porzucone cytaty, slogany, przysłowia, „ciągi i zlepy” tematyczne, myśli, puenty. Dziś na przykład natknęłam się na cudowny fragment z Miazgi ,  wlazł na gruszkę, trząsł pietruszkę, cebula urodziła,  on się śmiał, przyszedł właściciel tego banana  i mówi „złaź pan z tego kasztana!”  a ta wierzba jest moja.  Jerzy Andrzejewski Wiruje w tym fragmencie i Słodycz marzeń Syrokomli i cała piosenkowo-porzekadłowa mądrość naszych dziadów i pradziadów i aktualność. Szkoda do śmieci… Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.