Przejdź do głównej zawartości

I po pomidorach


Lato AD 2016 odeszło… Nieodwołalnie. A z nim jego atuty: długie i ciepłe dni, ciepłe noce, „sezon ogórkowy”. I jagodowy raj (czereśnie, wiśnie, maliny) i… pomidory. No może trochę przesadzam, bo pomidorów Ci jeszcze u nas sporo. A i wczesnojesienne maliny tu i ówdzie można spotkać.
Niemniej koniec lata wielu osobom kojarzy się z pożegnaniem letniej czerwieni – rozsłonecznionej czerwieni pomidorów. Złotej czerwieni. Nie darmo Włosi wymyślili im nazwę „pomi d'oro” – złote jabłka

Addio, pomidory

I kojarzy się pożegnanie lata z sentymentalną frazą: Addio, pomidory!/ Żegnajcie pomidory! Skądinąd tytułem znanej piosenki z wczesnojesiennego lirycznego menu Kabaretu Starszych Panów. Pamiętacie?
Addio pomidory,
Addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół,
Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
Polska, lato, pomidory
Addio, pomidory

I doprawdy nie wiem, dlaczego przyjęła się fraza „A mnie tam szkoda lata”, a nie „Już po pomidorach…”. Może dlatego, że dziś pomidory się nigdy nie kończą? I są letnie rzeczy i letnie życia bardziej letnie niż pomidory? Na przykład bociany albo słoneczniki?

lato, Polska, bociany
Addio, bociany
Polska, lato, słoneczniki
Addio, słoneczniki

Copywriting i klasyka popkultury

A tak nawiasem mówiąc, to chodzi za mną temat: copywriting i klasyka popkultury. A chyba piosenkę Addio, pomidory można uznać za klasykę popkultury? No może z tej wyższej półki ( tuż przy „niezłej literaturze”), ale jednak.

I jak się okazuje, tytuł  Addio, pomidory jest wykorzystywany w nazwach ostatnich letnich eventów, w gastronomii – dla nazwania późnoletnio-pomidorowych dań. Jest nawet obecny w namingu, w nazwach blogów dedykowanych kucharzeniu.

Zanim zdecydowanie zakróluje pora bez pomidora (przynajmniej tego skąpanego w sierpniowym słońcu), podsyłam Wam parę moich letnich impresji…
Polska, lato, czereśnie
Letnia impresja
Polska, lato, jeżówka
Wspomnienie lata
Polska, lato, zachód słońca
Polskie lato AD 2016
Polska, lato, koniec letniego sezonu
A mnie tam szkoda lata



Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc