„Z opowieści powstajesz i obyś się w powieść obrócił” - to cytat z mojego dzisiejszego snu. Wybudził mnie ze śnienia.
Skąd u licha wzięło się w mojej śniącej głowie takie zdanie? Z mojego życia z marketingiem i literaturą za pazuchą? Z bliskości opowieściorodnego listopada? A może w ogóle z mojego życia, które aktywnie i biernie świadkowało i świadkuje tylu opowieściom: osobistym, familijnym, plemiennym, wiejskim, miejskim, narodowym, a nawet… amerykańskim. A zresztą moje życie, jak każde, jest też opowieścią, tkaną świadomie, mimowolnie i bezwolnie – przez różnych onych.
Opowieści bywają oryginalne i kradzione, spontaniczne i konstruowane (a nawet montowane z gotowych zestawów). Opowieści konstruują, komponują, koloryzują, dramatyzują, ucudniają albo…wręcz przeciwnie.
Dobre opowieści są jest potrzebne jak jadło, napitek, sen. Wiem, wiem, ktoś to już powiedział. Bruno Ferrero?
Opowieści mogą wiele:
- rozjaśniają i komplikują,
- leczą albo wręcz przeciwnie,
- dają/zmieniają/utrwalają tożsamość,
- zatrzymują albo wymazują umarłe, czyli piszą historię albo androny,
- sprzedają albo wręcz przeciwnie.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)