Nie da się ukryć, dzisiejsza łatwość pisania sprzymierzona z łatwością wydawania, obfitują nadprodukcją książek. Gdy wchodzę do księgarni, od progu nachodzi mnie ochota żeby raz na zawsze przestać pisać i nie mnożyć opowieści z góry wydanych na śmierć z przeleżenia. Drzewa umierają stojąc, książki umierają zalegając.
A z drugiej strony wciąż istnieją pisarze (i to wcale niestarzy)*, którzy potrafią swoje pisarstwo zamienić w dochodowy biznes. Czyżby kluczem do ich sukcesu była adaptacja do rynkowej natury naszej rzeczywistości i przyjęcie, że książka jest produktem po prostu, a autor jest producentem ?
Wiem, że nie brzmi to dobrze dla pisarzy artystów, wychowanych na odrazie łączenia literatury z jakąkolwiek „użytecznością” i z normalnym rynkiem, którym rządzą „targety” oraz marketing, promocja (i autopromocja!), PR.
Gdy książka jest produktem
Nie tylko nam Polakom, ale i innym wizja książki jako produktu nie brzmi dobrze. Na przykład Szwedom. A na pewno nie brzmiała im dobrze jeszcze kilka lat temu. Pisała o tym Camilla Läckberg – którą sobie akurat podczytuję, autorka hitowych kryminałów.¬ Kiedy nazywałam książkę produktem, z trudem łapali oddech – wspomina Camilla. Zdawałam sobie sprawę, że w świecie wydawniczym najwyraźniej książki nie podlegają tym samym prawom rynku co inne produkty. To oczywiste, że podczas pisania książki nie myślę o marketingu, ale co w tym złego, że chciałabym, żeby się potem sprzedała? Ostatecznie jest to produkt przeznaczony na sprzedaż i rządzą tu te same reguły co na przykład w handlu obuwiem *i dalej
– Dziesięć lat temu reklama i marketing były w branży wydawniczej traktowane jak brzydkie słowa. Ja wprawdzie lubię prowokować, ale w tym przypadku to branża musiała się dostosować, nie ja.
Camilla Läckberg, Morderstwa i woń migdałów. |
– Ale nie chodziło mi o zdjęcia i tytuły w tabloidach i w prasie kolorowej, tylko o to żeby moje nazwisko stało się rozpoznawalne dla czytelnika, który staje przed regałem, żeby wybrać sobie książkę.Camilla Läckberg dość szybko zauważyła też, że niezłą wartość rynkową mają:
• autofikcyjność i aktualność
• osadzenie w codzienności
• kobieca fastryga (seryjny kobiecy bohater, kobiece tematy, kobiece problemy i problemiki, kobiece motywacje, bliskość kuchni – zapachu migdałów, cynamonu, wanilii, cynamonowych babeczek )
• mocne geograficzne zakotwiczenie (Fjällbacka, Fjällbacka, Fjällbacka)
Camilla Läckberg niańczyła swoje kryminały praktycznie od podjęcia decyzji o pisaniu. Nawet jako wzięta pisarka nie pozwalała ich niańczyć wyłącznie obcym: od agencji literackich począwszy a na mediach skończywszy. A z drugiej strony swoją wizją pisarki i pisarstwa piekielnie ułatwiała im promowanie i marketing!
Camilla Läckberg |
Ehhh, napisanie książki to tylko połowa roboty. A może nawet mniej niż połowa?
*Pod nazwą pisarze skrywają się też pisarki, rzecz jasna. Oczywiście mogłabym napisać, że istnieją pisarze i pisarki (wcale niestarzy i niestare), ale to potwornie wydłuża wywód. A przecież nikt nie lubi komplikacji w komunikacji.
** Camilla Läckberg, Morderstwa i woń migdałów. Przeł. I. Sawicka Wyd. Czarna Owca, Warszawa 2016.
*** Więcej na ten temat wkrótce
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)