Kto jej nie zna i nie jadł, ten trąba! Szarlotka niejeden ma skład, kształt i niejedną historię. I anegdot krążą o niej dziesiątki.
Szarlotka może być królewska, rustykalna i… filmowa (ach, ten American Pie, czyli dowcipna sprawa). Może być przepisowa i zupełnie nieortodoksyjna. Może być angielska, holenderska, rosyjska (charlotte russe), szwedzka i… polska.
Jako polska bywa stosowana w roli pretekstu pogłębiającego: jesień, weekend, spotkanie towarzyskie, publicystykę. Albo w funkcji leku na chłód, chandrę, nostalgię, samotność. Albo w roli usprawiedliwienia dla nierobienia rzeczy, które są do zrobienia. Polska szarlotka jest zdecydowanie subiektywna.
A jednak szarlotkę przejęli od starego świata i wylansowali Amerykanie. Wpierw przechwycili charlotte russe i zrobili ją nowojorskim przebojem w latach 30. – 50. XX wieku. W kubkowej formie sprzedawali ją z umowną etykietką „odrobina luksusu na co dzień”. A później – w latach 70. – użyli jej w reklamie Chevroleta, w sloganie "baseball, hot dogs, apple pie and Chevrolet". Nasi tłumacze przełożyli apple pie na szarlotke, by dodać sloganowi skrzydeł przez aliterację.
Szarlotka i Chevrolet, Chevrolet i szarlotka – to brzmi naprawdę nieźle. Zwłaszcza jesienią.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Próbuję sobie wyobrazić teraz szarlotkę rustykalną i widzę, że moja wyobraźnia traci zasięg :)) Nie znałem tej historii :)
OdpowiedzUsuń