Przejdź do głównej zawartości

Ogień czy dym


Nie będę ukrywać, czasami inspiruje mnie Facebook. Czasami Instagram zrobi mi dzień. Ten albo ten wyświetli jakieś słówko, które ma w sobie dużo przylepności i znaczeniowej migotliwości. Każdy kto mnie zna dłużej wie, że lubię słowa migotliwe, a zwłaszcza migotliwe i społecznie istotne. Nie bez powodu kocham słowa:„purpurowy" i „smutek”.

Wczoraj, dzięki Facebookowi, wróciło do mnie słowo ubuntu. Powróciło pod płaszczykiem wiralowej historii (z bardzo długą brodą!). Mowa w niej o odkryciu przez pewnego antropologa afrykańskiej wioski, którą rządzi absolutny duch jedności. No może to na wyrost powiedziane, bo duch jedności rządzi w tej historii tylko wśród dzieciaków, które nie dają się – ku zdziwieniu antropologa – uwieść rywalizacji. Manifestują: my, razem, tak samo, itd…

Słowo ubuntu jest od lat znane Linuxsiarzom. Operują nim filozofowie, politycy i politologowie, etycy, prawnicy, specjaliści od zarządzania, od brandingu i marketingu – choć słowo to pochodzi z dalekiej Afryki, subsaharyjskiej

Wielu po prostu zachwyca humanistyczny potencjał tego słowa, innych – storytellingowy

Ziarno storytellingu

Dla mnie ubuntu jest ziarnem, z którego wyrasta bujny ogród storytellingu. Ma to ziarno swoją historię (podobno starożytną!), swoich „ogrodników”, swoje ikony, swoje metafory (złota nić jedności, „złota nić dobra”), swoje slogany/aforyzmy. Ma słodycz egzotycznej niewinności. Tym bardziej słodkiej i niewinnej, jeśli zestawić ją z wykwitem globalnego egoizmu czy egocentryzmu

Ubuntu albo nikt nie jest samotną wyspą  

Bo ubuntu najogólniej znaczy: „Jestem, bo jesteśmy”. Pod tym sloganem (i tysiącem jego odmian) wirują wyobrażenia: współzależności, solidaryzmu, jedności, wspólnotowości, gościnności, prostolinijności, celebracji więzi. Rozpościera się magia idealnego połączenia, dopasowania, wzrastania. Pod tym sloganen klęczy tęsknota za takim światem, w którym człowiek człowiekowi nie jest wilkiem czy w którym człowiek przegląda się w oczach innego człowieka. 

Czyż nie jest piękne takie ubuntu-powitanie, o jakim można przeczytać w „Wolnych Mediach”*: 

Ciekawie oddaje ducha Ubuntu przykład przywitania w kolejnym z południowoafrykańskich języków Shona:

 „Dzień dobry! Czy dobrze spałeś? – Spałem dobrze, jeśli ty spałeś dobrze”.

 „Jak ci idzie dzień? – Dobrze, jeśli twój idzie". 

Takich pozdrowień używa się zarówno w stosunku do członków rodziny, przyjaciół, jak i do obcych spotkanych na drodze”.

Na tropach ubuntu

Siła ubuntu 

Siłą ubuntu jest jego otwartość: na interpretacje, na marzenia i fantazje, na mitologizacje i na…manipulacje. Bo ubuntu potrafi tak pięknie tańczyć na linie rozpiętej pomiędzy filozofią a komercją. 

Na tropach ubuntu

*https://wolnemedia.net/ubuntu-czyli-afrykanska-filozofia-spolecznej-jednosci/



Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 

* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.

***Polub  Content i Marketing  na Facebooku. 




Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...