Lipiec nastraja mnie lirycznie. Nic na to nie poradzę. Wokół kasandryczne mgły „rozpinane” (choć lepiej powiedzieć „napinane”) przez polityków i ich fanów, chmury narracji naszych, waszych i onych, okruchy wspomnień Lipcowych Umarłych, a mnie wzięło na liryzowanie. Wydaje mi się ono złoto-błękitno-biało-liliowe? Żart to, autoterapia czy coś głębszego?
Początek lata,
śpiewają lipy, lilie, lawendy.
- Hosanna.
Szpalery, labirynty, kaskady
i stary stróż - tulipanowiec.
- Ogród Pendereckiego.
Twój dom stoi
i Twój ogród oddycha Tobą:
stężał Twój oliwnik,
co roku pienią się białe juki,
co ponoć karolińskie,
ametystem czarują rozchodniki.
Dosadzam to i owo,
dodaję fioletów i rozbielam,
na zmianę.
Pilnuję Twojego ogrodu
- Mamo.
Lipcowe wibracje |
Ps.
Publikuję, bo mam straszny bałagan w notatkach i boję się, że gdzieś mi się zawieruszą dowody mojego lipcowego nastroju.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)