Przejdź do głównej zawartości

Marsz po tort, czyli cake-walk

 

Gdyby tytuł dzisiejszego posta tłumaczyć dosłownie, to można by go podać jako: „spacer po ciastko" albo „marsz po ciastko".  Oczywiście, po jedno by się nie opłaciło, no chyba że tym ciastkiem byłby tort.  I w istocie, „spacer po ciasto” motywował tort. 

Tort był nagrodą dla tańczących wokół niego Afroamerykanów, podobno jeszcze przed wojną secesyjną. Jednak prawdziwą popularność cake-walk zdobył na przełomie wieków. 

Primrose & West's Big Minstrels. Library of Congress Prints and Photographs Division Washington



O specyfice tego tańca pisał w latach jego europejskiej świetności Stefan Barszczewski, autor Obrazków amerykańskich:

Jest w nim trochę walca, trochę polki, trochę kontredansa, trochę poloneza, a zarazem dużo ruchów i skoków małpich, dużo wyginań i gestów przypominających lubieżny, namiętny, a tak bardzo nieprzyzwoity taniec bajader — danse du ventre.

Tańczący ustawiają się parami i defilują w skocznym marszu, przy dźwiękach muzyki głośnej, dziwacznej, w której trąby i bębny odgrywają rolę przeważną, po czym każda z par występuje oddzielnie, produkując łamańce najdziwaczniejsze przy zadzieraniu nóg, przechylaniu w tył głowy, wystawianiu naprzód brzucha i naśladowaniu rękoma ruchu łap psa służącego.

 Każda para przy tym stara się o wymyślenie nowej figury tańca, sceny mimicznej śród skoków i przeginań. Tancerka np. upuszcza chustkę. Podążający za nią tancerz podnosi zgubę, zdejmuje z głowy cylinder i zawiesiwszy chustkę na lasce lub położywszy na cylindrze, oddaje ją, skacząc, właścicielce, za co otrzymuje od niej rękę i tańczą już razem. To znów tancerz wskazuje śród tańca towarzyszce, że rozwiązało się jej sznurowadło u trzewika, klęka więc i prosi, aby mu je zawiązać pozwoliła. Tancerka zbliża się, tańcząc, stawia nogę na kolanie proszącego i oto sznurowadło zawiązane, a w nagrodę taniec wspólny.

Ta gra mimiczna jest nieraz pełna naiwności oryginalnej, taniec jednak, przy którym się odbywa, tak razi dzikością, ruchami szorstkimi, ostrymi, dziwacznymi i nieprzyzwoitymi, że naśladownictwo jego w Europie zdawałoby się wyłączone. A jednak, zawędrował już do Paryża, stał się tam nouveauté du jour, wyparł walce i polki!

Powyższe świetnie obrazuje opis tańca  zamieszczony w polskim wydawnictwie muzycznym:

Cake-walk,
Cake-walk. Łódź-Varsovie. L. Fischer 1903.


Pomiędzy 1887 a 1904  rokiem  marsz po tort trafił  do reklamy, przemysłu zabawkarskiego, na pocztówki, do wydawnictw muzycznych, do literatury, w tym do Moralności Pani DulskiejPamiętacie ten fragmencik?  Pamiętacie… To nic, jest tak uroczy, że warto go powtórzyć: 

HESIA

No, to zagraj — cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpaść w tempo…

popycha MELĘ do fortepianu

Walca…

MELA gra cichutko — HESIA chce tańczyć — robi pas — śmieje się — wpada w cake walka.

Mela! cake walka!…

MELA gra cake walka cichutko — HESIA skacze — wchodzi ZBYSZKO.

I dalej:

ZBYSZKO

A to co?

HESIA

tańcząc

Cake walk! Cake walk! Cake walk! A co? źle… prawda, że jest we mnie materiał na szansę?

ZBYSZKO

Na dwie, nie na jedną.

HESIA

triumfująco

A co?

ZBYSZKO

Skąd ty to umiesz?

HESIA

Ignania mnie nauczyła. No wiesz — Ignania Olbrzycka. Jej brat ciągle w tinglach siedzi, więc ją nauczył, a ona mnie.

Źródło: Polona

Źródło: Polona

Znawcy tematu mówią, że w te taneczne parady wieńczone tortem dla najlepszych,  miały drugie dno.Skrywały, żart,  ale i ironię, i satyrę „białych tańców”, białych tancerzy. 

I pomyśleć, że temu wszystkiemu niemo świadkował tort! 


Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.
 


Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Copywriter, kto to?

O copywriterze mówi się żartobliwie copyrider, copyfighter, copyRAJTER. Nierzadko copywriterzy sami tak mówią o sobie. Nazywają się także mistrzami od słownych aperitifów, żonglerek, gięć i załamań. Tymczasem copywriter jest specjalistą od… tekstów, które mają sprzedawać. Choć dzisiaj już nie tylko, bo sprzedaż to tylko jedna z NOA – najbardziej oczekiwanej akcji. Celem copywritera mogą więc być takie NOA, jak: odwiedzenie innej podstrony lub strony, zapisanie się na newsletter, wypełnienie formularza, kontakt z przedstawicielem firmy. Copywriter jest więc specjalistą od tekstów, którą mają prowadzić do NOA i nie tylko (o czym poniżej). Tworzy anonimowo i   zwykle w organicznym związku z przekazem wizualnym. Jak mówił przed laty Leo Spitzer, copywriter uprawia swoisty Gebrauchkunst – sztukę stosowaną, użytkową, która należy do ustalonego porządku codzienności. Zakres prac copywritera Dziś w zakres prac copywritera wchodzą też: tworzenie nazw dla organizacji i produktów

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła