Przejdź do głównej zawartości

Cyfry w nazwach produktów i marek?


Istnieją produkty numeryczne. Takie, które w nazwach, oprócz liter, zawierają cyfry. Uwodzicielskie cyfry. Albo obdarzone specjalnym znaczeniem – kulturowym albo/i osobistym.  Jawnie albo sekretnie związanym z historią właściciela marki (albo/i produktu).

Jednym z takich produktów są kultowe perfumy „Chanel  N°5”. Zaprojektowane i "szeptane" jako  lekkie, olśniewające,  dla kobiet nowoczesnych i …inteligentnych.   I tych, które kochają intrygujący minimalizm.

Lata 20.i 30. i boom na  cyfry i litery w nazwach perfum

Mało kto pamięta, że promotorzy i dystrybutorzy kultowych „Chanel N°5" wprowadzali je na rynek w „peletonie”, wraz z perfumami  „Chanel N°1” i kolejno 2,7, 11, 14, 20, 21, 22, 27 , i później:  9, 18, 19, 44 czy 55.  I do dziś część osób, zwłaszcza tych, które zajmują się marketingiem, myśli o tym całym numerologicznym przedsięwzięciu jako o dość dziwnej strategii marketingowej.

Jej dziwność polegała też na tym, że od początku minimalizowano w niej udział  reklamy prasowej – najważniejszego medium w reklamie szalonych lat 20. i 30.. To pewien fenomen, że pierwsza prasowa reklama poświęcona wyłącznie „Chanel N°5” pojawiła się dopiero 10 czerwca 1934 ,  więcej niż 10 lat po  premierze perfum i po ….ich ogromnym sukcesie rynkowym.

Ściganie się z Chanel i zwykłe naśladownictwo spowodowały  wysp cyfrowego namingu na rynku perfum.  Tilar J. Mazzeo, autorka  popularnej monografii  poświęconej „Chanel N°5” napisała:  „Była to epoka perfum oznaczanych literami i perfum numerowanych”.

A wśród  najbardziej konkurencyjnych numerowanych zapachów warto wymienić: „Numèro Cinq” Edwarda Molyneux,  „Le Dix” Cristobala Balenciagi czy „Rallet N°3”  lub „Rallet N°33” – od Coty.  Te ostatnie – nawiązywały do „Le N°1”, znanych jako  „Bouquet de Catherine” . Perfum w sposób oczywisty związany z „Chanel N°5”.

Numerowane perfumy w latach 20. i 30.  były tak popularne, że nawet pisarze wprowadzali ich prawdziwe i  fikcyjne wersje do swoich światów przedstawianych.  Na przykład Francis Scott Fitzgerald w Czułej nocy (1934) swoją bohaterką ubrał w fikcyjne „Chanel N°16”.

Dlaczego piątka?

Oczywiście trudno dziś dociec, dlaczego Chanel postawiła na 5  i  trwała przy niej, traktując ją jak talizman.

Czy zadecydowała  jej fascynacja symboliką tej cyfry – jej niezwykłym miejscem w religii, teozofii, alchemii? A może pamięć o  Boyu Capelu, jawnym  wielbicielu  i teozofii, i 5? A może inspiracja numerowanymi rosyjskim perfumami – „Rallet N ͦ 1" ? A może zadziałał tu marketingowy zamysł, by powiązać nazwę perfum  z oficjalną datą ich premiery – 5. 05 1921?  A może podszyta nostalgią fascynacja białymi pięciopłatkowymi cudownie pachnącymi kwiatami? Jak te z rodziny Cistaceae, z którym spotykała się  Chanel w  swoim „ pachnącym” dzieciństwie, na wzgórzach Aubazine?

A może….

O strategiach marketingowych i innych ciekawostkach związanych ze światem „Chanel N°5”  i z samą Chanel –  można przeczytać między innymi tutaj:

Tilar J. Mazzeo, Sekretne życie Chanel N°5. Pierwsza biografia najsłynniejszych perfum świata. Przekł. M. Biernacka. Wydawnictwo Znak 2016.


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.




Komentarze

  1. Swego czasu modne było odwoływanie się do liczby 2000 :)
    Ale to było lata temu ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Wokół biznesu w purpurze

  Od paru dni wraca do mnie myśl o purpurze: w brandingu, w marketingu, w reklamie. Jak zwykle, jest to myśl sprowokowana, tym razem pewnym przelotnym spotkaniem z firmą, która postawiła na „purpurową identyfikację”. Jak dla mnie jest to super pomysł, bo im jestem starsza tym bardziej uwodzi mnie purpura. (Może do tego koloru po prostu się dojrzewa?)  Na mieście jednak mówią, że z purpurą jest tak, że albo kochasz, albo nienawidzisz.  Myślę, że jest tak dlatego, że purpura to kolor łączący ekstrema: energię czerwieni i spokój niebieskości.  Źródło : https://pl.pinterest.com/pin/1407443629298597/ Purpura pulsuje, wibruje odcieniami. Nie bez kozery mówi się: „Purpura jest wszystkim, tylko nie zwykłym kolorem”.  Purpura opalizuje przy patrzeniu i w emocjonalnym oddziaływaniu: przyciąga i dystansuje, rozgrzewa i uspokaja, cieszy i smuci. Przystoi dumie i radości, i pokorze, i pokucie, i żałobie. Czy widział ktoś coś bardziej żałobnego niż purpurowe bratki? Nie jest ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...