Przejdź do głównej zawartości

Nazwy potraw, czyli copywriting kulinarny


Copywriting kulinarny to coś, co mnie kręci. Bo ma swoją historię, swoje tradycje i funkcje. Nazwa każdej potrawy w menu anonsuje: informuje i reklamuje. Uwodzi albo odpycha. 

I jak się okazuje (krótki research wykonany!) w naszym polskim nazywaniu potraw można wyróżnić dwa podstawowe nurty: ozdobno-zmysłowy (niekiedy z nutką humoru, absurdalnego też!) i minimalistyczny.

Duch Tuwima jednak gdzieś kołacze się nad tym naszym kulinarnym copywritingiem. Pamiętacie menu Pani Słowikowej z kiedyś obowiązkowej dziecięcej lektury Pan Słowik :
[…] zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Choć wcale nierzadko można się natknąć w menu na dziwność rodem od Witkacego, co to wymyślał kanapki „z pieczonej gorgondylii i surowego fryku na mankanilowym pumperniklu”

Ozdobno-zmysłowy naming kulinarny

Jasne, że mnie jako osobę, która tropi ślady nazewniczej oryginalności bardziej kręci ten pierwszy sposób nazywania – ozdobno-zmysłowy.

Tym bardziej mnie kręci, że wyraźnie pozostaje w zgodzie z teorią Briana Wansinka, wyłożoną (I dowiedzioną!) w Beztroskim jedzeniu (2010). Z teorią, że niecodzienne nazwy potraw lepiej  smakują i sprzedają. Lepiej uzasadniają ceny  (Rosną w rachuneczkach sznury zer.."). To podobno nawet daje się policzyć – u Amerykanów  potrawy o niecodziennych nazwach sprzedają się podobno aż o 27 % lepiej.

No i w niecodziennych, ozdobno-zmysłowych nazwach swoich potraw, gustują najbardziej medialni– z Magdą Gessler na czele. Wystarczy tylko zerknąć na kartę zup w jej restauracji („AleGlorię” mam na myśli). A tu:
  • „Bursztynowy rosół uperfumowany* z kołdunami jagnięcymi"
  • „Barszcz rubinowy na occie malinowym z koszyczkiem malin i ziemniaczanymi pierożkami w środku"
  • „Biały barszcz na kwasie chlebowym z jajkiem w koszulce i chipsami z boczku"
  • „Węgierskie zamieszanie. Krem z pomidorów i czerwonej papryki z pieca z dodatkiem koziego sera"
  • „Consommé [sic!] z gęsiny ze szpinakowym makaronem i jabłkiem faszerowanym foie gras"
A u Wierzynka: „Cappucino z kury z warzywami glazurowanymi w miodzie".

W tych przykładach (i gdzie indziej także) wyraźnie widać, że w restauracyjnym nazewnictwie idzie o uruchomienie wyobraźni, przyjemnych skojarzeń i…. o odwołanie do snobizmu. 

A także o zawoalowanie czegoś dobrze oswojonego – zbanalizowanego, po prostu nudnego. Wszak consommé z gęsiny brzmi dużo lepiej niż stary poczciwy bulion (choćby nie wiem jak esencjonalny!). A foie gras niesie zupełnie inne skojarzenia niż… otłuszczona wątróbką. Jak widać dewiza „Tylko nie nudź”, obowiązuje także w małej i dużej kuchni.

Pod pierzynką, od brzega do brzega, na sercach

W nazwach kulinariów szczególnie uwodzą  wyobraźnię i zmysły słowa oraz frazy informujące o komponowaniu składników w rodzaju: w towarzystwie, w asyście, w garniturze, w akompaniamencie, w bukiecie, w wachlarzu, w objęciach, w uściskach, czy pod pierzyną i pierzynką lub kołderką,  pod płaszczykiem, pod kapeluszem, pod woalką i woalem, pod chmurką, w obłokach, pod śniegiem. „Wyrolowany boczek w towarzystwie dwóch dam” – to już chichot copywritera prześmiewcy.

 A oto garstka jeszcze innych przykładów z tej samej serii:
  • od brzega do brzega (Sznycel wiedeński od brzega do brzega z cytryną”)
  • na posłaniu, na kobiercu, na łożu, we francuskiej pościeli, w muślinie, na lustrze („Medalion cielęcy z grilla zdjęty na rozmarynowym kobiercu posłany wraz z borowikami w sosie z porto”, „Świństwo we francuskiej pościeli” „Torcik serowy na żubrówce podany na lustrze sosu żurawinowego”)
  • na sercach, zwłaszcza pomidorów („Świeży halibut podany na sosie maślanym i sercach pomidora”)
  • na murawie, na trawie, w ogrodzie, w gąszczu, w chruście, na ziemi („Lody z karmelizowanych w miodzie borowików na ziemi czekoladowo-orzechowej z sosem z czarnej porzeczki” albo „Tatar z kompresowanego ogórka z anyżem, podany na ziemi z pumpernikla,z kiełkami groszku, galaretką z buraka oraz sosem z koziego sera”/
  • w gnieździe, w wianku/ wianuszku, wieńcu, w pierścieniu, w aureoli, w płatkach, w cętkach („Pstrąg pieczony w swej całej krasie w cętkach sosu z malin wyśnionego”)
  • w kąpieli („Kawał drania w wiśniowej kąpieli”, „Wiśnia w kąpieli”, „Truskawki w gorącej, czekoladowej kąpieli)
  • na postumencie („Łosoś na postumencie faszerowany musem chrzanowym")
  • z akcentem, z  akordem, z nutą/nutką, z tonem, z kroplą, z rosą, z esencją („Wolno pieczony rostbef z esencją z czerwonego wina i metaforyczne nazwy sałatek „Esencja wiosny", „Esencja lata", „Esencja jesieni") 
  • z… piaskiem  („Ciasto marchewkowe z sorbetem z werbeny cytrynowej i piaskiem kardamonowym") 

Znacie lepsze? Dopisujcie. Śmiało!

* Dlaczego ten bursztynowy rosół jest perfumowany? A nie na przykład wonny, pachnący, odurzający, upajający, balsamiczny, pełen aromatu?



Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.

***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...