Przejdź do głównej zawartości

Stare dobre treści od marki, czyli opera mydlana


Któż z nas nie słyszał o operze mydlanej? Ale ile osób łączy ją z marketingiem, a właściwiej byłoby powiedzieć z content marketingiem, czy inaczej – z marketingiem przez treści od marki? A tymczasem to opera mydlana stanowiła nowe otwarcie w content marketingu. A jej klasycznym przykładem był długoletni sponsoring serialu radiowego Oxydol’s Own Ma Perkins przez markę P&G/ Procter and Gamble.

Nowy marketing w nowym medium

Dziś właśnie mija kolejna rocznica emisji pierwszego odcinka. Nadano go 4 grudnia 1933 roku o godz. 15.00, na kanale NBC Red Network. Na świecie wciąż szalał kryzys, a w USA rozwijał skrzydła nowy marketing w nowym medium. I rozpoczynał swoje życie format serialowy. 

Nazwa "opera mydlana" oddawała kontrast pomiędzy codzienną tematyką słuchowiska i dramatyczną formą. Dziś nazwa ta, uważana za nazwę pogardliwą, nie jest popularna w światowych stacjach telewizyjnych. Co więcej, można powiedzieć, że  unika się jej jak ognia.

W Polsce wśród teoretyków mediów (i ich gatunków) wyraźnie rysuje się granice pomiędzy operą mydlaną a telenowelą. Tę pierwszą łączy się z produkcjami, które można rozwijać w nieskończoność. A tymczasem telenowelę definiuje się jako formę zamkniętą, złożoną z około 100 odcinków, a w dodatku ze szczęśliwym zakończeniem.

Z radia do telewizji 

Operę mydlaną, sponsorowaną przez P&G/ Procter and Gamble, emitowaną w 15 minutowych odcinkach, słychać było w NBC od 1933 do 1949 roku i na CBS od 1942 do 1960 roku. W latach 1942 i 1949 serialowe słuchowisko nadawano jednocześnie na obu sieciach. Słuchowisko, a później serial telewizyjny (od lat 50.), ich sponsor i najważniejszy produkt sponsora - mydło Oxydol stały się przedmiotem codziennych rozmów tysięcy amerykańskich gospodyń domowych.

Bez większego pudła można chyba przyjąć, że od lat 30. do roku 1950 Oxydol był  najpopularniejszą marką wśród amerykańskich pań domu. Z czasem tę  popularność budowaną przez media i marketing  szeptany wzmacniał sentyment.

Warto przypomnieć, że kiedy przenoszono opery mydlane do telewizji sponsorzy nie byli zachwyceni. Obawiali się, że Amerykanki nie zaakceptują nowego medium. Jednak okazało się, że z biznesowej perspektywy był to strzał w 10. Telewizja pozwalała na nowe prezentacje zalet promowanych produktów.

Seriale telewizyjne pod szyldem P&G były emitowane i produkowane aż do 2010 roku! 




Ma Perkins Old Time Radio Show

Selling Soap: "Oxydol Goes Into High" 1938 Procter & Gamble

 Powiązania z operą mydlaną


Opera mydlana powiązana jest z takimi pojęciami, jak:
  • soap opera, soap-mania, perfume opera, perfume-mania,
  • tele-saga, telenowela, serial telewizyjny, tasiemiec telewizyjny, saga wielu pokoleń,
  • branded content, niestandardowe formy promocji, sponsoring użyczeniowy, lokowanie produktu (product placement, na określenie product placement w literaturze anglojęzycznej używa się czasem takich z nazw, jak: brand placement, tie-in placement lub plug-in placement), serialowe kampanie społeczne, 


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

  1. Nie miałam pojęcia, że opera mydlana ma tyle lat! A swoją drogą, przykład marki Oxydol pokazuje, że nawet liderzy rozwiązań nie mają wiecznego życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Tobie przypomniałam sobie kilka szczegółów, dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany! Ale dobry blog! :) Cieszę się, że Twój komentarz mnie tutaj przywiódł!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze mnie trochę przerażała - Opera mydlana - wydawało mi się, że to rozrywka dla starszych ludzi. Z pewnością takie przekonanie się ciągnie, ponieważ opera funkcjonuje już tak długo..
    www.AniaGotuje.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację i nie tylko chodzi tu o długość życia samego formatu "opera mydlana". Myślę, że chodzi tu także na przykład o zmiany w stylu życia kobiet w przedziale wiekowym 18-49 lat, które same aktywnie poszukują treści od marek, a nie czekają na ich wyemitowanie w ściśle określonym miejscu i czasie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc